"Ona" czy Pani Grace Kelly, a "On" czyli... film. Wspaniała aktorka i piękna kobieta. Emanuje z niej wdzięk, kobiecość, a jej gra była po prostu wyśmienita. Od głosu, poprzez mimikę, sposób poruszania się aż do spojrzenia.
Co do filmu to zgadzam się z Szanownymi przedmówcami świetny i doprawdy również nie wiem dlaczego niedoceniany. Jedyne logiczne wytłumaczenie to takie, że Hitchock zrobił tyle wspaniałych filmów, że niemal po obejrzeniu każdego chce się powiedzieć "wyjątkowy i niedoceniany". Daję temu filmowi 10 i uważam, że to stanowczo za mało.
Bardzo żałuję, że u "Mistrza", na planie filmowym nigdy nie spotkali się Grace Kelly i James Stewart.
Jak to u Hitchcocka na planie nigdy nie spotkali się Grace Kelly i James Stewart? A widziałeś "Okno na podwórze"?
Witam
Przepraszam za pomyłkę, oczywiście "Okno na podwórze" oglądałem, nawet znacznie wcześniej niż "M jak morderstwo". Chciałem napisać, że szkoda, iż u Mistrza na planie nie spotkali się Audrey Hepburn i James Stewart, z resztą o ile wiem nigdy razem nie zagrali. Miałem na myśli akurat panią Hepburn, ponieważ subiektywnie rzecz biorąc, jest to jedyna aktorka, która moim zdaniem miała więcej wdzięku i naturalnego piękna niż Grace Kelly. Po tym jak wspaniały duet stworzyła z Cary Grantem (to przecierz "etatowy" aktor Hitchcocka) w "Szaradzie" (w najlepszym filmie Hitchcocka, którego nie nakręcił :)) byłbym ciekaw jak wypadło by zestawienie A. Hepburn - J. Stewart, właśnie u mistrza. Bo Grace Kelly i James Stewart u mistrza zagrali fantastycznie.
Dziękuję za zwrócenie uwagi na koszmarny błąd.
Pozdrawiam