Ogólnie film mi się bardzo podobał. Jednak niektóre wątki nie mają za dużego sensu.
1. Jak to się stało, że Margot została posądzona o morderstwo i skazana? Jeśli policja założyła, że ona jest odpowiedzialna za zabójstwo (rzekomego szantażysty) to zwyczajnie nie ma sensu mordowanie kogokolwiek u siebie w domu? W szczególności nożyczkami?
Nie trzeba być detektywem aby wiedzieć, że to się kupy nie trzyma.
2. Dlaczego po przyjeździe policja nie przesłuchuje najpierw Margot tylko męża? Ja rozumiem, że to były lata 50-te, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne, że osoba której nawet nie było na miejscu całego zajścia jest przesłuchiwana jako pierwsza, a osoba która zabiła idzie się położyć ...
Ad.1
Bo była jedyną osobą, która miała motyw, a nie miała alibi. Oczywiście motyw spreparowany, bo zabity nie miał nic wspólnego z szantażem, ale policja tego nie wiedziała. A morderstwo w domu ma sens jak najbardziej - mogła celowo zaaranżować spotkanie w domu, żeby zabić go bez świadków, a potem zainscenizować włamanie i zabójstwo w obronie koniecznej.
Ad.2
Mogli założyć, że skoro żona była osobą, która celowo lub nieumyślnie zabiła człowieka, to jej zeznania mogły nie być wiarygodne. Tymczasem mąż był w pewnym sensie świadkiem, gdyż słyszał odgłosy walki w słuchawce telefonu. Oczywiście wiemy, że mąż chciał zeznawać pierwszy, żeby skierować śledztwo na właściwe tory i odsunąć od siebie podejrzenia, ale chciałem tylko wykazać, że wersja z przesłuchaniem męża w pierwszej kolejności nie jest całkiem nierealna.