Mała Miss

Little Miss Sunshine
2006
7,2 105 tys. ocen
7,2 10 1 104569
7,5 53 krytyków
Mała Miss
powrót do forum filmu Mała Miss

Fajerwerków tu nie ma żadnych i nie chodzi mi bynajmniej o stronę formalną. Między wierszami czytać nie trzeba, bo clou narzuca się samo bez żadnego wysiłku ze strony odbiorcy. Dwayne w pewnym momencie wprost wygłasza truizmy: że całe życie to nieustające konkursy piękności - szkoła, studia, praca, a i tak najważniejsze, by robić to, co się kocha. Humor, nie oszukujmy się, jest raczej niewyrafinowany i miejscami slapstickowy (cała historia z wykradaniem zwłok dziadka, komentarze policjanta na temat znalezionych w bagażniku pisemek, rozbijanie samochodem wszelkich możliwych przeszkód w poszukiwaniu wjazdu na teren hotelu). A jednak te oczywistości tak dobrze się razem komponują, że nic nie razi przesadą i nie narzuca się z nachalnością banału. Jest to nieskomplikowane, urocze kino, w prostych słowach i obrazach przekazujące prawdy, które odkrywcze na pewno nie są, ale też twórcy wcale nie zamierzają temu zaprzeczać. Siła "Małej Miss" tkwi moim zdaniem właśnie w szczerości i umiarze.

Najbardziej w pamięci utkwi mi scena tańca Olive. Popatrzmy na te wszystkie wystylizowane na seks-wampy małe dziewczynki, z tonami makijażu, kręcące pupami w rytm muzyki i wydymające usta w kierunku jury. Przecież to zakamuflowany, a dla uważnego obserwatora nader wyraźny, festiwal erotyzmu, tym bardziej karygodny, że zawoalowany. A kiedy Olive rzuca im w twarz swoją żywiołowość bez cienia nawet zamierzonych podtekstów erotycznych, ostatentacyjnie, choć nieświadomie pokazując, o co w tym wszystkim chodzi, przerażone towarzystwo aż piszczy z oburzenia. Olive tylko obnaża hipokryzję tego światka, zdziera blichtr, krzyczy wprost o tym, o czym inni nawet nie szepczą. Czy Hooverowie wygrali, jak chciałby tego Richard? Jasne, że tak. Tylko nie w sposób, o jakim wcześniej marzył. Wygrali, akceptując siebie samych i siebie nawzajem ze wszystkim co dziwaczne, ułomne i niefotogeniczne. Bo Dwayne, wylewając frustrację po odkryciu swojego daltonizmu, też miał rację - ta rodzina to banda nieudaczników. Ale podobnymi nieudacznikami jesteśmy chyba wszyscy. :)

ocenił(a) film na 8
Diana

Faktycznie ludzie ci początkowo nie potrafią się dogadać, nie rozumieją się lub nie chcą tego. Można zauważyć, że Sheryll to normalna matka i żona, Olive to normalna dziewczynka. Pewnie chodzi o to z facetami coś nie tak ;) Po obejrzeniu i dużych oczekiwaniach nie dziwi mnie, że nie został najlepszym filmem, ale nominacja w piątce i oscar za scenariusz to niezły wynik. Jak dla mnie szału nie ma. 8/10.