PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=480867}
6,6 9,4 tys. ocen
6,6 10 1 9400
5,3 3 krytyków
Mała matura 1947
powrót do forum filmu Mała matura 1947

Kolejna afirmacyjna historyjeczka o młodości: "chłopcy z tamtych lat", inicjacyjny romansik ze starszą kobietą, wielka miłość na tle wielkich wydarzeń, ale również walka i poświęcenie. Tfu!

duude

No i jeszcze ten obrzydliwy nepotyzm, który zżera polskie kino od środka. Główne role grają: Adam Wróblewski - syn Marii Gładkowskiej oraz Antoni Królikowski - syn Pawła Królikowski. Majewski mówił, że talent zadecydował - ja sądzę, że pan reżyser coraz bardziej hołduje rzeczywistości, którą tak krytykował w swoich pierwszych filmach.

użytkownik usunięty
duude

Trzeci PL film (po "Domu Złym" i "Wszystko będzie dobrze") który chętnie oglądnę na przestrzeni ostatnich 5 lat. Polska kinematografia jest zaj**na beznadziejnymi komediami i romansikami co zniechęca skutecznie do kina każdego, kto do niego pójdzie. Szkoda.

"Mała Matura 1947" to film który chętnie obejrzę. Chociażby dlatego że podoba mi się klimat tamtych czas i Ci ludzie, którzy mimo upływu raptem kilkudziesięciu lat tak bardzo się zmienili (na gorsze). Osobiście nie mam pomysłu na PL film o "naszych czasach". Motyw z maturą by nie wypalił, bo jak powszechnie wiadomo większość "maturzystów" nam współczesnych to debile którzy poszli do LO dla idei opier**lania się...
Tak więc pozostaje nam robienie komedyjek które w sposób dobitny robią "reklamę" naszemu krajowi (zawsze bieda, smród i nędza) z prostackimi żartami w tle. Oczywiście z wykorzystaniem wszystkich słownikowych wulgaryzmów, gdyż inaczej nie byłoby "śmiesznie". Smutne.

A ja obejrze chociażby dla samej muzyki Tomasza Stańko

KetRaab

"Polska kinematografia jest zaj**na beznadziejnymi komediami i romansikami co zniechęca skutecznie do kina każdego, kto do niego pójdzie"

Nie demonizujmy. Oczywiście, można widzieć tylko jedną stronę medalu - repertuar multipleksów, które nie oferują zbyt wiele, a jeżeli już kupują polskie kino, to najczęściej właśnie te komedie. Jednak polskie kino, powoli bo powoli, ale zaczyna zmierzać w niezłym kierunku. Uważam jednak, że dawanie grubych pieniędzy na filmy starszych twórców pokróju Majewskiego, Zanussiego, czy Morgensterna - mija się z celem. Ci panowie kręcili wybitne kino, ale 30 lub 40 lat temu!

Na prawdę, może trudno w to uwierzyć, ale jest w Polsce kilku utalentowanych reżyserów, którzy tylko czekają na swoją okazję. Już wykorzystali ją Marcin Wrona ze "Chrztem", teraz wszedł właśnie nowy film Lechkiego "Erratum" - to jest kierunek, w którym powinno iść polskie kino. Zamiast po raz kolejny puszczać oczko w stronę Polskiej Szkoły Filmowej, opowiadać po raz kolejny historię, którą znamy z lat wcześniejszych, skupmy się na tym, co nas teraz obchodzi, boli lub dręczy. Mówienie, że większość maturzystów jest debilami znów jest typowym dla nas Polaków generalizowaniem problemu. Nawet jeśli część obecnej młodzieży jest wychowana na MTV i do bólu zblazowana, brakuje jej ideałów, to czy uważasz, że nie należy ukazać tego problemu w szerszej perspektywie, nie uciekając się do łatwych odpowiedzi i ferowania wyroków. Szukać odpowiedzi, dlaczego młodzież jest taka, a nie inna. A może jednak wśród niej są ludzie, którzy nie potrafią się znaleźć w tym świecie tylko nikt o nich nie chce opowiedzieć, bo w mediach ciągle tylko o tej jednej stronie medalu się mówi. To jest prawdziwe zadanie dla reżyserów, a nie łatwe i przyjemne opowiadanie o idealnych, wrażliwych, mężnych i prawych chłopcach z lat 40..

duude

Dodam kilka słów o książce, na podstawie której powstał film. Powieść p. Majewskiego czyta się łatwo, jest pełna humoru i bogata w detale, poza tym opisuje też dzieciństwo Ludwika we Lwowie i lata wojny. Film natomiast pokazuje tylko ostatnią część, dziejącą się w powojennej Polsce. Raczej nie obejrzę ekranizacji, wydaje mi się, że w porównaniu z książką wiele straci.