Tym razem Mark Hartley zabiera nas z Australii na Filipiny i dalej pokazuje jak to się kiedyś kręciło po "cormanowsku" w różnych rejonach świata. :)
Dokument nie robi już może takiego wrażenia jak "Not quite Hollywood" ale dla osób zainteresowanych historią kina exploitation to nadal pozycja obowiązkowa. Formuła filmu jest dość podobna: dużo szokujących klipów, wywiady z twórcami, swego rodzaju podrozdziały poświęcone poszczególnym gatunkom lub zjawiskom, szybki montaż, ciekawa muzyka, sporo ciekawostek z planu.
Polecam!