a teraz jest to dla mnie kino klasy B. Moze dlatego, ze jestem rocznik 91 i doceniam efektowne, na
najwyzszym poziomie efekty specjalne, jakie mozemy podziwiac od mniej wiecej 15lat.
Hmm, a ja znowu uważam, że za pisanie jakiekolwiek i gdziekolwiek nie powinien się brać ktoś, kto nie potrafi poprawnie napisać tak podstawowych wyrażeń jak 'w ogóle', ale to tylko moje takie skromne zdanie, pewnie zupełnie nie na miejscu, no bo kto by się tam pSZejmował takimi pierdołami, nie?
A film jednak cały czas robi na mnie wrażenie, porządna robota.
rzeczywiście to bardzo skromne zdanie :), nikt nie mówił że pisanie czego kolwiek i gdziekolwiek powinno sie wiazać z poprawnoscia ortograficzna, interpunkcyjna i polityczna :) ... mam nadzieje ze jestes na tyle inteligentny ze zrozumiesz
'nie zaglądaj do słownika by zrozumieć śpiew słowika" :) ... jak twierdził jeden bardzo mądry filozof z portugalii :]
Ależ owszem, zrozumiałem i przyjąłem do wiadomości. A tak w ogóle to Wesołych Świąt Tobie, jak i wszystkim to czytającym ;)
Ludzie, filmy, tak jak i postacie historyczne mierzy się na miarę ówczesnych realiów. W porównaniu do obecnych filmów, wiadomo, że efekty bledną(szkoda żeby 30letni film miał lepsze efekty...)
Fabuła i ogólna realizacja dość prawdopodobnie obrazują realia po wojnie nuklearnej. Jako jedyny minus fabularny uważam to, że niektórzy członkowie obozu od ropy na serio rozważali ulegnięcie Humungusowi, przecież to oczywiste że by ich skasował...
no tak, nie sadze zeby film historyczn mozna bylo oceniac na miare wspolczesnych efektow specjalnych, raczej trzeba oceniac pradopodobienstwo i realia srodowiskowe w jakich przyszlo przyjdzie funkconowac czlowiekowi w danej sutuacji ... wiec wstawianie wspolczesnych wysportowanych modelek do swiata ktory byl surowy i nie bylo pasty do zebow jest poprostu nierealny, dlatego takie filmy jak madmax do tej pory sie bronia pomimo uplywu czasu ... co niestety wspolczesnym produknom mozna wypomniec i ich jakosc zblednie bardzo szybko z czasem rozwoju kina.
jestem jeszcze starszym rocznikiem i stwierdzam ze niestety ale jest to prawda. niejednokrotnie sie przekonalem ze te same filmy obejrzane za mlodu - czas gownazerii - to dwie rozne rzeczy. zmienila sie percepcja. czlowiek troche dojrzal. zmienil poglady. wymagania. itp itd. owszem sa filmy ktore nadal potrafia mnie przestraszyc, oczarowac itp. jednak mad max do nich nie nalezy :/
Ja jestem co prawda rocznikiem 1972, z serii Mad Max uwielbiam jedynkę i dwójkę - choć poznałem je ze zdartego VHS-u jako 16 latek - nigdy może za arcydzieła ich nie uznawałem, ale był to kawał przełomowego dla gatunku postapokaliptycznego sf kina o niskim/średnim budżecie - obecnie mam wydanie BD, które zaliczyłem kilka razy na kinie domowym - filmy mają po prostu swój specyficzny, brudny klimat...Co do efektów specjalnych się zupełnie nie zgadzam - jak dla mnie te z Alien/Aliens, oryginalnej trylogii Star Wars - czyli kręcone na modelach w skali mikro to mistrzostwo świata, podobnie jak sceny z kina akcji kręcone z wykorzystaniem żywych kaskaderów i robienia prawdziwej demolki na planie filmowym - patrz choćby seria Lethal weapon, Die hard 1-3, Ostatni skaut czy inne Ramba - do dziś wyglądają po prostu naturalnie i realnie - współczesne CGI sprawia że oglądając film, mam wrażenie jakbym oglądał gameplay z komputera, PS4 czy innego X-boxa...ja to po prostu WIDZĘ - WIDZĘ animację komputerową w materiale filmowym i nie wygląda ona dla mnie naturalnie...
Panie przeciez to klasyka. Nic dziwnego ze film ci sie nie podoba bo przyzwyczailes sie do lepszych efektow itd. Tak samo jak ja. Lecz po latach dopiero zrozumiaem co ten film kiedy znaczy i jak dzi mozne go odebrac i zinterpretowac .Pozdr.
sentymentalnie..był to mój pierwszy film, który widziałem na wideo, pirat w amerykańskim systemie NTSC, mało kto miał wtedy w Polsce odtwarzacz wideo. można to oglądać na okrągło, myślę że dla "kotów" z multikina ze słoikiem po majonezie na głowie, jest to film bez klasy
"kotów" z multikina ze słoikiem po majonezie na głowie, jest to film bez klasy". Nie rozumiem, no ale nie musze. Nie Jestem w koncu gimbaza.
A ja z innej beczki bo właśnie oglądam. Kupiłem kiedyś trylogie i tak mnie dzisiaj wzięło. Do rzeczy: film po prostu masakruje współczesne filmy podobnego gatunku. Wystarczy spojrzeć na datę produkcji i efekty masakry drogowej jakie nam serwuje, poza tym pomysł, fabuła, akcja, geneza zawarta w paru zdaniach, no i to przesłanie że ropy nie starczy dla wszystkich (jakiś bogacz z Dubaju powiedział kiedyś, że budują te wszystkie atrakcje dla innych bogaczy, turystów, typu stoki narciarskie, baseny, korty tenisowe na dachach budynków, bo wiedzą że ropa kiedyś się skończy i tylko to im zostanie, niestety. A wracając do tematu to mamy tu młodego Mela Gibsona. Jak ktoś napisze że słaby z niego aktor to ja wysiadam (patrz filmografia i nagrody) a on właśnie od roli Maxa zaczął.
A ja jestem rocznik 85 i uważam, ze efekty nie są wyznacznikiem jakości filmu. Jakiekolwiek by nie były, zawsze się zestarzeją, bo zawsze będzie postęp techniczny również w kinie. Efekty nie mogą być nadzwyczajne, ale jeżeli film jest słaby - nic to nie da. To, co Cie teraz zachwyca, za 10 lat będzie uznane przez kolejnych miejscowych mędrców za kichę, bo przypominać im bedzie kiepską grę komputerową. Nie mozna oceniać filmu na podstawie tego, czy podobają się efekty, bo będziesz oceniać pozytywnie jedynie to, co jest najświeższe i obecnie robi wrażenie nowością. Pytanie tylko, czy w tym leży wartość dzieła filmowego ;P
Czas weryfikuje głównie produkcje s-f i sensację, bo to tam najczęściej efekciarstwem stara się przykryć braki fabularne, aktorskie, realizatorskie. W przypadku Maxa nic takiego nie nastąpiło, ponieważ siła tego filmu tkwi w samej treści oraz nastroju budowanym przez scenografię, kostiumy, muzykę. To nie ma nic wspólnego z efektami. Tam w ogóle jest mało efektów specjalnych jako takich. O starzeniu się efektów można mówić w przypadku filmów, gdzie jest ich dużo, np przy Terminatorach albo Blade Runnerze, a i tak jakoś mimo tej starośći filmy te robią większe wrażenie, niż np ostatni pełnometrażowy Star Trek.
Dziś mozna by nakręcić taki film przy minimalnym budżecie. A jednak, mimo, ze są i wielkie budżety, i mozliwość szybkiego stworzenia wszystkiego, co sobie wyobrazisz, przy biurku, w zasadzie nawet i bez potrzeby zatrudniania aktorów - mimo to nie widzę jakoś kolejnych Mad Maxów, a nawet kolejnych Terminatorów. Prezenty są coraz bardziej elegancko zapakowane, ale coraz większego badziewia spodziewać się można w środku.
Dziwię się, że ludzie odpowiadają na tak oczywiste prowokacje. Osiągnąłeś co chciałeś?
Nie rozumiem zupełnie, jak można mówić, że dzisiaj są lepsze efekty specjalne. Dzisiaj są lepsze komputery, ale efekty specjalne? W moim odczuciu kiedyś robiono to lepiej, bo wszystko było... prawdziwe? Prawdziwe modele, prawdziwi kaskaderzy, prawdziwe scenografie, kostiumy, dźwięki itd. Dziś sztukę filmową zastępuje się filmową inżynierią. Dziś aktor w zielonym kombinezonie, na zielonym stołku, na zielonym tle, nagle okazuje się być kierowcą futurystycznego pojazdu w mieście przyszłości. Czasem odnoszę wrażenie, że na współczesne kino akcji przypada więcej scen wygenerowanych komputerowo niż nakręconych na taśmie. W "Terminatorze 2" filmowy Terminator naprawdę skacze z wiaduktu na motorze. Dubler Arnolda naprawdę wykonuje tę scenę, na prawdziwej maszynie, naprawdę narażając zdrowie, a może i życie. Ale dzięki temu ta scena jest w 100% realistyczna, a efekty komputerowe, nawet we współczesnym, nowoczesnym kinie dalej rozpoznawalne są gołym okiem. W "Gwiezdnych Wojnach" wyłaniający się zza kadru okręt Imperium to prawdziwy model. I dlatego przy odpowiednim oświetleniu wygląda realistycznie. Sztuka. W kultowej scenie z triceratopsem w pierwszym "Parku Jurajskim", oko dinozaura, któremu przygląda się pani doktor, to prawdziwe cudeńko inżynieryjne. Urządzenie, które porusza się i mruga jak prawdziwe oko. I ten efekt zwężania się źrenicy. Spielberg chwalił się tym niesamowitym rozwiązaniem. Dla mnie praca ówczesnych techników i artystów budowała cudowne, realistyczne kino akcji, któremu współczesne nie może się równać. W "Mad Max'ie" zderzające się, czy wybuchające pojazdy są prawdziwe. I te prawdziwe wybuchy, rozpryskującce się na wszystkie strony odłamki, kurz itd. wyglądają dużo efektowniej od generowanych cyfrowo płomieni, obiektów. Kiedyś w "Tora Tora Tora", w scenie wybuchu bombowca na lotnisku w Pearl Harbour, to był prawdziwy gigantyczny wybuch i znajdujący się niebezpiecznie blisko, prawdziwi kaskaderzy. Teraz wystarczy, że aktorka ma ładną buźkę - zgrabne uda "się dorobi".