Ten film mimo, że inny od jedynki i w dzisiejszych czasach nie miałby szans w dziedzinie efektów, kładzie na łopatki ponad 90% dzisiejszych produkcji samym klimatem. Jets taka giera Fallout, która ma podobny klimat. Z 10 lat temu oglądając po kolei wszystkie części miałem za złe Gibsonowi, że tyle ich kręci, ale postawcie się na jego miejscu. Jedynka hicior, dwójka jeszcze lepiej, trójka też nieżle.
NIE JESTEM AUTOMANIAKIEM LEDWIE ROZRÓŻNIAM FIATA OD MERCEDESA.
...ale samochód Maxa mnie rajcował.W ogóle pomysł, by Mad Max stracił samochód był nieziemski. Wielu moich znajomych oglądając myślało, że zaraz odkryje jakiś garaż i będziemy mieli sposobność zobaczyć drugi taki sam. Przecież Maxowi ten samochód zastępował ukochaną kobietę (bez zbereżnych myśli). Jego śmierć, bo ja tak odbierałem zniszczenie wozu, było niczym poświęcenie się ukochanej osoby, niczym ttragedia utraty dziecka dla matki. Dla mnie do dziś jest to najbardziej wymowny moment w filmie i zrywający z konwencją jedynki. No i dochodził dodatkowy motyw zemsty.
WRACAJĄC DO KLIMATU
Max z jedynki był naprawdę Mad. Ten z dwójki jest już tylko chłodny i jakby szukający spokoju i ciszy. Gibson był w tamtym okresie wprost stworzony do tej roli. Facetom imponujący skrzyżowaniem kowboja i błednego rycerza, kobietom urodą (a w ogóle to lepiej się nie będę wypowiadał, bo facet nie jest w stanie ogarnąć sposobu myślenia kobiety--- przynajmniej ja).