PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=136280}

Made in Hong Kong

Xiang Gang Zhi Zao
7,6 385
ocen
7,6 10 1 385
7,8 4
oceny krytyków
Made in Hong Kong
powrót do forum filmu Made in Hong Kong

9/10

ocenił(a) film na 9

To mój drugi kontakt z twórczością Chana po jego noweli w "Three Extremes". Zajebiście udany jak z oceny można wywnioskować;)

Film podejmuje tematy miłości i śmierci z perspektywy nastolatków. Udowadnia, że ta niby niekoniecznie wiarygodna - bo szczeniacka - miłość, potrafi być wyjątkowo silna i piękna. Mówi o zagubieniu ludzi wkraczajacych w dorosłe życie, którym to przyszłe życie w pewnym momencie się nie uśmiecha. A wszystko zaczyna się od...

Jest sobie Moon (tak, o Księżyc chodzi), lat ma powiedzmy z 19, do szkoły już nie chodzi (bo rzucił), należy do chińskiej organizacji przestępczej, znaczy się do Triady. Zwerbował on pewnego niedorozwiniętego chłopaka stale tłuczonego przez studentów. Pomógł mu i od tamtej pory bujają się razem. A nawet mieszkają razem - wraz z matką Moona. Jego ojciec dawno już "zdezerterował" i założył drugą rodzinę, od pierwszej całkiem się odcinając. I pojawia się dziewczyna, wiek 16 lat, miła, łądna, jakby nieco szalona. Chce być z Moonem i w końcu z nim jest. Są szczęsliwi, beztroscy, weseli. Pewnego dnia niedoroozwinięty kumpel Moona (imienia nie pamiętam, niestety) na ulicy znajduje dziewczynę, która własnie popełniła samobójstwo. Bierze dwa zakrwawione listy, które po sobie zostawiła i idzie dalej. w tym momencie zaczną się kłopoty. Diewczyna Moona ma raka, zostało jej prawdopodobnie kilka miesięcy życia. Matka Moona nagle wyprowadza się i zostawia go samego. Moon wtrąca się w pewne długi matki swojej dziewczyny i wkrótce na karku będzie miał kilku zbirów.

To tak w skrócie oczywiscie, a i przyznać musze, że zbyt dużo wyjasniać nie będę, bo nie chce mi się, ot co. Chan wyraźnie bawi się formą, zdjęcia robią bardzo duże wrazenie, muzyka często równie dobra. Swoją budową, a przede wszytskim surowością, dramat ten kojarzył mi się bardzo z co poważniejszymi filmami Takashiego Miike, przede wszystkim z (jeszcze lepszym od teraz opisywanego) "Ley Lines". I jak tu nie być zachwyconym?

Ostatnie 20 minut to istne arcydzieło, do tego pełne zmyłek. Chyba co druga - jeśli nie każda! - scena mogłaby być finałem! I wlasnie kilka razy byłem pewien, ze juz koniec, ale NIE! I zdaję sobie sprawę, że niekoniecznie dobrze to brzmi, ale bez kitu, w wypadku tego filmu było to kapitalne. Bo nie tak, ze lepiej, aby krocej twral, ale te kolejne "mini-finały" powodowały po prostu coraz więcej emocji i podziwu. Film z duszą! Świetny pod kazdym względem. Z całym tym ulicznym zgiełkiem Hong Kongu w tle, historia życia i śmierci. Zdecydowanie za mało napisałem, ale juznawet nie o to chodzi, ze mi sie nie chce. Nie wiem co jeszcze napisac, aby nie popsuć zabawy ewentualnym widzom, musialbym być bardzo ostrożny, a próbować nawet nie będę. Po prostu BARDZO POLECAM!

użytkownik usunięty
Marcineusz_Zet

Podzielam entuzjazm do tego filmu autora tematu. Film jest rewelacyjny. Świetna kreacja Sama Lee - Autumn Moon jest postacią autentyczną, z krwi i kości, od taki sobie chłopak - łobuziak. Fruit Chan odwalił kawał dobrej roboty pokazując Hong Kong od kuchni. Jednak do tej parady pochlebstw należy dołączyć kilka rozczarowań - scenariusz aż bije po oczach prostotą, by nie powiedzieć prostactwem. Dialogi w Made in Hong Kong są dziwne, przez co postacie gadają głupoty np. w szpitalu na schodach - można padnąć ze śmiechu. No, ale mi to nie przeszkadzało.

wypierdala z kapci ten film

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones