Zrobienie filmu o tańcu, który nie będzie skrajnie debilny jest najwyraźniej bardzo, baaaardzo ciężkim zadaniem. W tym przypadku, chyba nawet nie podjęto starań.
Film ze szczątkową fabułą, odklejony i z nienachalnym aktorstwem.
Niestety nawet choreografie taneczne poniżej oczekiwań, głównie akrobatyka. Robi wrażenie, ale taniec to coś więcej niż salta.
Największe plusy to oczywiście Channing. Na niego zawsze miło popatrzeć. Bardzo miło.
I bardzo dobrze wyszła pierwsza scena tańca-uwodzenia na początku filmu. Później już tylko gorzej.
Ale czego się nie ogląda dla tańca;)