Jeszcze filmu nie widziałem, ale poza MALOWANYM PTAKIEM znam kilka innych relacji ocaleńców na polskiej wsi (m.in. relację Renaty Zajdman-Skotnickiej). Kosiński nic nie wymyślił specjalnie - odczarował sielankowy obraz polskiej wsi podczas okupacji, gdzie najbardziej dochodowym biznesem poza szmuglem żywności do miast było ukrywanie tzw. "Żyda" (tj. Polaków żydowskiego pochodzenia, bo po 1942 roku tylko dobrze zasymilowani mieli szansę na ukrycie, jeśli mieli kosztowności lub dużą sumę pieniędzy, albo bezcenne znajomości - a tak naprawdę te trzy rzeczy). Tak, to byli nasi przodkowie i swoje tajemnice zabrali w większości do grobu.
Stąd może histeryczna reakcja nie tylko polskich nacjonalistów, ale większości, bo każdy przeciez miał przodków na wsi - tej wsi opisywanej przez Kosińskiego?.
Człowiek który się własnych słów wstydzi jest do niczego. Nie wiem coś ty się tak uwziął, żeby wypierać się swojego zboczenia na punkcie słowa "widzisz".
Dzięki za szczerość pawle_bienkowski. Fakt, że TWOI przodkowie potrafili się urządzić nawet za niemieckiej okupacji może wskazywać na źródła twojego przedsiębiorczego wpisu (moi w tym czasie byli na przymusowych robotach lub w oflagu). Co ciekawe, jak można domniemywać: krew nie woda i wysługiwanie się temu zamożnemu przedstawicielowi plemienia Judy przeszło z dziadka na wnuczka. Tyle, że dziadek jeśli wierzyć twej relacji, czy to z chciwości czy z porywu serca ale ratował czyjeś życie. Ty ograniczasz się do denuncjowania dziadka. No chyba, że swoją rewelację chcesz ekstrapolować na resztę dziadków - taka judaszowa riposta na "Nazi matki nazi ojcowie", co?