„Mapa Maleńkich Wspaniałości” to jeden z takich filmów, które idealnie sprawdzają się na wieczór pod kocem. Bo chociaż koncept pętli czasu wydaje się być oklepany, a sama produkcja koncentruje się na dwójce nastolatków, to wydaje mi się, że problemy są uniwersalne i każdy znajdzie tu coś dla siebie. A dodatkowo wcale nie jest tak cukierkowo, jak mogłoby się wydawać - jak mogłaby na to wskazywać scenografią i wynikająca z opisu problematyka.
Bardzo podobała mi się gra aktorska Kathryn Newton i Kyle’a Allena. Niewymuszona, swobodna, miła dla oka. I nawet pomimo tego, że dialogi momentami są nerdowskie, to wcale nie są „na siłę”. Nawiązań do innych produkcji jest całkiem sporo, ale nie ma naukowego żargonu. A jeżeli już się taki pojawia, np. w kontekście czwartego wymiaru, to jest lekko zarysowany, nie psuje tego „miłego” nastroju”.
I pewnie, to nie jest wielka, przełomowa produkcja, ale ogląda się ją bardzo przyjemnie, a po seansie coś tam zostaje w głowie. Nawet pomimo tego, że bohaterowie nie mówią niczego odkrywczego, to te "oczywistości" są podane w sugestywny sposób.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=cFGTGDpENEo