... niezapomniane przeżycie. Mam trzypłytowe nagranie jej arii.Kupione w Atenach, ale wydane - oczywiście - w Niemczech. Słuchałam tego przed dwudziestu laty, namiętnie, ciągle i w kółko. Znam każdą nutkę i każde drgnienie głosu. Wtedy myślałam,że Tebaldi, a zwłaszcza Sutherland, były większe. Dziś doceniam głębię i swoisty "ciężar" głosu Callas. Chyba rzeczywiście była magnetyczna.W każdym razie ja słuchałam jej z wielkim wzruszeniem.
Przyszło mi też do głowy, że to była mądra kobieta. Niezwykle nawet mądra. Taką mądrością pokorną, którą zdobywa się poprzez cierpienie. Paradoksalnie - to ono wzbogaciło jej głos i dało ową legendarną głębię, ale i ono uniemożliwiło karierę. Ot, życie.