a przecież wystarczy zrozumiec, że to film z gatunku zombie, który wpisuje się w konwencję, jaką zapoczątkował Romero, ukazującą, że ludzie są gorsi od potworów.
Może twórcy "Deadgirl" posunęli się za daleko wdrążając się za bardzo w tę chorą, zboczoną atmosferę. Zapewne winne są temu nasze czasy, aby przyciągnąc do kin, trzeba skrajnie zaszokowac.
Owszem, jest kilka niekonsekwencji fabularnych ( dziwna śmierc chłopaka), ale to też raczej na poczet popkornowych nastolatków, czekających na krew i flaki (zapewne scena miała byc parodystyczna).
To, że nie wiemy, jak powstało zombie jest bez znaczenia dla fabuły i nic jej nie ujmuje. W przypadku "Deadgirl" chodzi przecież głównie o pokazanie skrajnego zwyrodnienia ludzi na tle nietypowych wydarzeń.
Film REC byłby równie świetny, bez tych kiepskich wyjaśnień na końcu, skąd się wzięło zombie.