Sam film jest niezły, zwłaszcza dzięki (bardzo słusznie) wspominanej przez wszystkich grze aktorskiej Walkena i Sheen'a (który w tym filmie wg mnie dał świetny popis kunsztu aktorskiego, zresztą podobnie jak Walken) a także oprawie dźwiękowej, która na mnie wywarła bardzo pozytywne wrażenie.
Natomiast, jako, że jestem świeżo po lekturze książkowego pierwowzoru, który, jak dla mnie, jest obok Wielkiego Marszu chyba najlepszą książką Kinga, jaką dotąd dane mi było przeczytać, to raziły mnie cięcia w scenariuszu w stosunku do oryginalnej historii. Przez te zmienione i usunięte wątki film wiele stracił. Fabuła w filmie jest strasznie uproszczona i skrócona (nie wątpię, że adaptacja książki jako całości na ekran skończyła by się prędzej mini serialem niż filmem, ale zmiany są bardzo istotne), ale pominięcie tak ważnych elementów z książki, sprawiło, że o ile podchodziłem do filmu entuzjastycznie nastawiony, o tyle po seansie czułem zawód. Pewnie gdybym nie znał książki, film uznałbym za bardzo dobry kawał kina, a tak uważam, że jak film jest niezły, tak kiepską jest ekranizacją.

Z pewnością warto obejrzeć. 7/10