wg mnie facet się tu nie spisał. Najlepiej sprawdza się w rolach jednopłaszczyznowych gdzie
(przeważnie) gra albo złe charaktery, albo dziwaków - do tego ma talent jak mało kto. Jedna gdy w
grę wchodzi przedstawienie postaci dwuwymiarowej, nietypowej, moralnie względnej, wychodzi z
niego drętwota. Po prostu zły dobór aktora. Sam film zresztą jest nudnie zrobiony, chociaż Martin
Sheen wg mnie spisał się bardzo dobrze - oddał swojej postaci sprawiedliwość.
"oddał swojej postaci sprawiedliwość."
Weź nie próbuj spolszczać, bo to paskudnie brzmi.