Martwa strefa

The Dead Zone
1983
6,7 7,7 tys. ocen
6,7 10 1 7706
6,9 12 krytyków
Martwa strefa
powrót do forum filmu Martwa strefa

...czego się można było spodziewać. Nie jest to najlepsza ekranizacja prozy Kinga, ale nie jest zła. Dobre aktorstwo, dobry historia, dobry film. Niestety, jak inne z tego okresu (np. "Lśnienie") jest po prostu brzydki. Nie wiem czy wtedy jakoś nie zwracali uwagi na urodę aktorek, czy tylko brzydkie mieli? To samo tyczy się wystroju wnętrz. Są po prostu mało estetyczne... Nieważne. "Martwa strefa" to ciekawy thriller/sci-fi (w żadnym wypadku nie horror), który przy okazji można zawsze obejrzeć.

ocenił(a) film na 8
Malignus

Bo kiedys aktorki grały po szkole aktorskiej
miały jakis talent i podstawy aktorskie, nie przywiazywali takiej uwagi do wyglądu.
Obecnie biora ładne lale np:Megan Fox które sa nudne jak flaki z olejem i maja zero talentu.

Malignus

jeśli chodzi o ekranizacje - jakiekolwiek - książek Kinga, to w ogóle ciężko zrobić cos co oddawałoby ten klimat z ksiązki!!
a po za tym, mnie sie podoba, taka jakość filmu i taki wystrój - jest on typowy dla samego Kinga i świetnie oddaje to, co sie dzieje w ksiązkach. Nie zapominajmy, że film jest z lat 80, wiec nie spodziewajmy sie cudów...

a co do brzydkości, wydaje sie, że to własnie jest jedną z charakterystycznych cech Kinga, moze nie brzydkośc, ale przeciętność i jeśli juz ktoś go czyta, to założe sie, że w dużej mierze też mu sie to podoba :)

ee, musiałam coś napisac :)

pozdrawiam.:)

ocenił(a) film na 6
Malignus

mi się film podobał... książek kina nigdy nie czytałem ale po filmie moge się domysleć że muszą być rewelacyjne. Natosmiast film jak dla mnie był zbyt banalny, całkiem niezły thriller ale rewelacji nie stwierdzam, wszystko było tutaj jakoś tak zbyt szybko rozegrane i bez większej głębi. Moja ocena to 7/10

ocenił(a) film na 3
Malignus

Po przeczytaniu książki bardzo napaliłem się na ten film. Być może przez to wydał mi się on tak słaby. Fabuła bezsensownie skrócona, kolejne wydarzenia następują po sobie od tak, bez żadnego wyjaśnienia. Rozumiem, że film jest za krótki, żeby umieścić wszystko... ale po cholerę dali scenę z Sarą w domu ojca? Jej przyjazd tam nie został w żaden sposób uwiarygodniony... nie wspomnę, że od razu wzięła się do dzieła. Podczas wizji ze Stillsonem mało się nie popłakałem ze śmiechu, to było zbyt naiwne nawet jak na lata 80te (kto pisał tamte dialogi?). Co do gry aktorskiej. Dla mnie większość kwestii mówiona była jak przez syntezator mowy, szczególnie te Johna. A dialogi w całym filmie stoją na mizernym poziomie. W połowie chciałem wyłączać, jednak zmusiłem się do obejrzenia całości... Jedynym dobrym pomysłem w tym filmie był dzieciak na końcu ;) Oraz ogólnie scena końcowa, dopiero wtedy odezwały się we mnie jakieś emocje. 3/10