Film mimo słabych ocen i opinii okazał się dobrym horrorem. Podczas seansu chwilami szybciej mi zabiło, a momentami naprawdę straszył. Pomijając, że był dość obrzydliwy to seans był bardzo przyjemny.
Bardzo polubiłem bohaterów, którzy byli pełnokrwiści (w przenośni i praktyce). Mia i David byli najlepiej wykreowani przez aktorów. Postać Olivii także zapadała w pamięci, jednak pozostała obsada? Nie byli źli...ale dobrze tez nie zagrali. Erik był takie, bez wyrazu. Ani gestykulacja, ani modulacja głosu mu nie wychodziła. Natomiast postać Natalie porównywalna była do drzewa, jeśli twórcy kazaliby jej stać w środku lasu i wtopić się w tłum, na pewno by jej wyszło. Nie wiem, czy to wina aktorki, czy też jej postaci. W sumie to, gdyby nie jej buźka (przeciętna, jednak wciąż ładna) nie zwróciłbym na nią uwagi.
Fabuła nie jest zbyt odkrywcza, ale dobre wykonanie to maskuje. Na plus jest klimat, który panuje w filmie. Jak już wcześniej wspomniałem - momentami naprawdę się wystraszyłem.
Wadą jest masa, a w zasadzie potoki krwi. Sceny odcinania rąk, czy ich wyrywanie spod samochodu były bardzo ohydne. Podobnie jak przecinanie języka, odcinanie policzków i oblanie wrzątkiem. Film w zasadzie to jedna wielka kupa krwi, ale mimo tego uważam, że jest on dobry.
7/10. Mi się podobał :) Polecam!
Masz rację te sceny o których piszesz masakra, ja jakoś dotrwałam do końca, chociaż w pewnym momencie naprawdę miałam dość, bardzo lubię horrory, ale ten jak dla mnie zdyt obrzydliwy, a domek w głebi lasu to klasyczny motyw z wielu takich filmów.