Ale po pierwsze to nie horror (często musiałem wyprowadzać ludzi z tego błędu ). Dwie osoby żyjące i jedna będąca żywa "duchem" nadają temu filmowi "tego czegoś". Żyjące to oczywiście niesamowity Vincent Price i stojący za całym projektem Roger Corman. Ta z tyłu to E.A. Poe. Kto nie pokochał jego twórczości kiedykolwiek- odbierze ten film i zawsze wszystkie ekranizacje prozy Poego za "bezprzykładną szmirę". Gigantyczny szacunek dla duo Corman/Price i dla wytwórni "Hammer Films", która to umożliwiła (bo wiadomo - to tylko jeden z kilku filmów na podstawie prozy Edgara Allana Poe, które puścili). Dla mnie klasyk "klimatycznego kina grozy "- nie żadnego horroru.
Pozdrawiam
PS: Jean Rollin próbował to naśladować - ale mimo paru niezłych filmów -coś nie pykło