Mogła to być świetna czarna komedia, ale niestety, film bez energii jak potrawa bez soli. Jak dla mnie tylko Marian Dziędziel i Iwona Bielska ratują ten film. I ministrant.
Bardzo merytoryczny komentarz, takiego idioty jak Ty, to aż żal, czytać. Mama za mało przytulała w dzieciństwie czy nie byłeś karmiony piersią, jak normalne dzieci? wiesz, jeśli będziesz potrafił LUMPIE bez edukacji, argumentować swoje debilne tezy, to wtedy wróć, napisz coś z sensem i dopiero wtedy przeproś, za swoją ciasnotę umysłu. Jesteś, strasznie ale to strasznie CIEMNYM człowiekiem. Wiesz, humor to rzecz subiektywna, ale w przypadku tego filmu, zabrakło wielu, rzeczy, w tym przede wszystkim spójności narracyjnej i kropki na "I", wyważonego tempa i przede wszystkim lepszych aktorów niż tylko "obsada z Wesela" i to taka skromna.
Aktorzy nawet w sumie bardzo dobrzy i to wszyscy. Tylko tak czy inaczej im to trzeba pisać dialogi zarówno te zabawne jak i poważne. Tutaj trochę zabrakło zmiany tempa, no i jakiejś puenty, jakiejś refleksji u postaci. Jest to niewykorzystany potencjał oraz bardzo przeciętna realizacja od strony technicznej.
Aczkolwiek mogło być znacznie gorzej. Mogło być o wiele bardziej idiotycznie, tak jak w "Spadku" chociażby. Więc nie jest też źle i to już zawsze plus.