Kto Waszym zdaniem puścił drugi kupon? Co stało się z rodzinką po tym jak zatrzasnęli się w windzie?
No właśnie ja się spodziewałem tego, że "wdowa" puściła dwa identyczne kupony, jeden dla nieboszczyka, a drugi dla siebie :D
Fajna fabuła, ale ta końcówka jakaś urwana... :)
Rzeczywiście - dziwne zakończenie. Celowe zagranie - że to niby tak się wspina film na wyżyny. Że takie zaskoczenie. Aż dziwne - rzadko się widzi, by widownia tak szybko opuszczała seans. Przez chwilę myślałem, że to psikus panów z kina, bo pod drzwiami sali czekali już ludzie na kolejny seans.;)
Podejrzewałem "wdowę", wtedy by miała ponad połowę wygranej. Ale zastanawiające, czemu ksiądz nie jechał windą. Wrócił się po odbiór pozostałości wygranej? W sumie - Dziwne określenie - pozostałości, skoro to było 50%;)
Taaaa...i oba były na te same numery. Takie prawdopodobieństwo jak mróz w Hiszpanii 25 lipca.
Dokładnie tak pomyślałem. Nawet brakowało mi końcowej sceny ( w trakcie trwania napisów ), jak to Leokadia odbiera wygraną na drugi kupon.
Była taka scena w barze, że jak podawali numery totallotka to jeden z tam obecnych po wysłuchaniu powiedział coś w rodzaju "pier... was" i wyszedł, więc to mógł być ten drugi szczęśliwiec.
Obstawiam, że drugi kupon (rownolegle z pierwszym) wysłała sąsiadka. Jako jedyna nie chciała, aby odkopano dziadka. Gdy zorientowała się, że rodzina wie o wygranej, opowiedziała o jej zamiarach (wykopanie dziadka) księdzu. Gdy ten zaczął „układać się” z rodziną, zaczęła go straszyć Kurią.
Co do windy, to jaki cel miałby w zablokowaniu rodziny ksiądz? Przecież swoją połowę wygranej mógł odebrać „po cichu” następnego dnia.
Czyli nic nie przeoczyłem. Pewnie wątek drugiego kuponu wypadł na stole montażowym. Osobiście obstawiam Przemka "nic nie musisz", jedynego który odwiedzał dziadka. Jak facet z "totka" gada o drugiej wygranej to tylko on się uśmiecha. Chociaż "ciotka" też pasuje. Jakby nie wykopali dziadka to może by im swój oddała? No nic nie dowiemy się.