Mam dokładnie to samo. W tym filmie - moim skromnym zdaniem - jest jakaś tajemnicza, trudna do opisania magia. A wspomnieniowa scena głównej bohaterki, w której mała dziewczynka z warkoczykami tańczy przed laty ze swoją - nieżyjącą już teraz - mamą, zawsze rozwala mnie tak samo... Rewelacyjny film! :) Pozdrawiam wszystkich jego Wielbicieli. :)

I jeszcze ta piosenka na końcu filmu...Somewhere Over The Rainbow:) ehh. Pozdrawiam

Pierwszy raz oglądałam chyba w 2000 roku- jako dziecko- i ciągle do niego wracam. chyba nigdy mi się nie znudzi.

przypomina mi trochę Bezsenność w Seattle (1993)

Też przyjemny i też lubię...

Ja też, bo to fajny film po prostu:)