jest spora nieścisłość chodzi o te wyłączanie implantów a dokładniej dlaczego Suri (nawiązanie najpewniej do Siri http://pl.wikipedia.org/wiki/Siri :) ) od razu nie zhakowała tego systemu który wyłączał implanty?
Oraz dziwie się dlaczego Vincent nie wszczepił sobie implantu później (skoro implant zwiększa zdolności umysłowe ludziom z uszkodzonym mózgiem to on po wszczepieniu stał by się jeszcze większym geniuszem)? Ja bym tak zrobił. :)
Ale najlepsze to i tak jest zakończenie Vincent do końca nie miał pewności czy postąpił słusznie i chyba trochę żałował tego, że "ocalił" córkę. :)
Wcześniejsze shakowanie, mógłoby się zawczasu wydać.
Implanty mózgu wciąż były w fazie eksperymentu, no i nie mógłby mówić.
Zakończenie trochę mnie zwiodło. Szczelanina jak w co drugim filmie, mogli by sobie darować i załatwić to bardziej na spokojnie.
Ale samo ostatnie zakończenie bardzo mi sie podobało.
oni umieli mówić, tylko znaleźli wydajniejszy sposób komunikacji niż ludzką mową. :)
ale miał by czas na ulepszenie tej technologi.
Nie wiadomo czy umieli czy nie umieli, w każdym razie ludzie, w tym Vincent tak uważał.
Z tego co widać technologia nie wymagała ulepszenia.
Główną nieścisłością była kuloodporność Maszyny, zbudowanej przez ludzi w tym właśnie instytucie i stosujących jako zabezpieczenie kompletnie bezużyteczną broń.
A tak zapomniałem o tym. :)
chociaż mogli ją stworzyć tak by była odporna na taki rodzaj amunicji i po prostu nie spodziewali się tego, że stracą kontrolę nad si.
Przypomnij sobie scenę, gdy Vincent po raz pierwszy uruchamiał i uwalniał Maszynę, stał obok żołnierz z karabinem, a wszyscy się odsunęli z obawy, po wypadku z pierwszej sceny gdy gość z połową głowy zaatakował Vincenta i zabił asystentkę.
Genialne ukazanie przyszłości rodzaju ludzkiego. Będziemy żyć wiecznie z tym, że tylko wirtualnie.
Musisz spróbować sił w literaturze SF. Według mnie Twoja wizja filmu bylaby przesadzona i nie zachowałaby klimatu.
Sprzedaj Iphon'a, bo zaczynasz ulegać propagandzie. Suri to po prostu imię z krajów dalekiego wschodu (a może bliskiego?), tak zwie się córka Holmes i Cruise'a. W każdym razie oznacza "dziką różę" , a Ty nawiązunesz do głosowego sterowania tlefonem. Radzę stosować zasadę Brzytwy Ockhama, a nie dopisywać niepotrzebnej filozofii, tam gdzie jej nie ma. Pozdrawiam