Inspiracją z pewnością był Blade Runner. I w obrazie, i w fabule i w muzyce...
Owszem, ale wszystko spieprzono tą szczelaniną pod koniec.
Wydawało się, że stworzono AI, która stoi wyżej od człowieka, a tymczasem Maszyna okazała się terminatorem bezwzględnie mordującą całą ochronę instytutu. Gdzie tu sens? Gdzie ten Roy Batty, który zbyt kochał życie by zabijać? , jeżeli już o Blade Runnerze mowa. Mogło to być zrobione sprytniej np. bunt więzionych żołnierzy pod przywództwem Maszyny ale bez zabijania tylko sprytem i podstępem. A Thomson zamiast zostać zamordowany powinien zostać zmieniony w debila albo roślinę, na co miałem nadzieję.
To, że Maszyna była całkowicie kuloodporna to już kompletna porażka. Przecież ciało Maszyny zostało zbudowane w tym instytucie! I jak się do tego scena pierwszego uruchomienia, z żołnierzem zabezpieczającym z karabinem? Kompletna bzdura.
Rzeczywiście też sądzę, że strzelanina zbędna. Z drugiej strony taka kulminacja dla młodego widza jak znalazł.
Wydaje mi się jednak, że wyższy stopień rozwoju nie determinuje miłości względem innych. Jest wręcz odwrotnie. Vide człowiek i zwierzęta.
Kwestia kuloodporności, znowu się zgadzam.
Pozdrawiam