Nie mam większych zastrzeżeń do strony realizacyjnej filmu. Niski budżet nie uwierał, klimat był w
porządku. Zirytowała mnie jednak sama tytułowa bohaterka. Infantylna jak cholera, naiwna,
głupiutka. I to miałaby być tajna broń w konfrontacji z Chinami? Proces edukacyjny wyglądał mniej
więcej tak, jakby to była dziewczynka z przedszkola, której dano do ręki pistolet, mówiąc: zastrzel
tego pana, bo on chce zrobic krzywdę twemu tatusiowi. Żenada. Taka Terminatrix (ze stabilnym i
precyzyjnym programem) patrzyłaby z pogardą na swoją słabującą umysłowo "koleżankę". Inną
bzdurą jest zaufanie do "straży" złożonej z "implantów".Już na pierwszy rzut oka wydają się oni tak
samo godni zaufania, jak cygańscy sprzedawcy perfum. Gdy oglądam filmy klasy B, zwłaszcza z
gatunku s-f, staram się powstrzymywać swój krytycyzm, ale tutaj niestety nie sposób.