Rzadko spotykane brutalne kino bez dosłownych scen przemocy i terroru. Kino, w którym krzywda i zło pokazana jest za pomocą słów i gestów a nie poprzez zachowanie bohaterów (mowa oczywiście o Arturze). Wyraziste postaci, ojciec nieudacznik jak nazywa go syn, nie potrafi pozbierać się po powrocie z wojny, matka kochająca koty, żyjąca dniem, próbująca ciągnąc wszystko do przodu nie mająca jednak wsparcia najbliższych, starszy syn który ociera się o szaleństwo, praktykujący czarną magię i młodszy syn, który wierzy w swojego brata mającego na niego niszczący wpływ. Świetnie zagrany, na ekranie po raz kolejny króluje Mateusz Kościukiewicz w roli Artura. W oczach tego utalentowanego aktora widać szaleństwo. Kompletnie zdominował film. Naprawdę solidne kino, oryginalny scenariusz (rzadko w polskim kinie zdarza się temat matkobójstwa), przyzwoicie zagrany z intrygującą muzyką. Polecam.