PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=525079}
6,6 20 tys. ocen
6,6 10 1 20309
6,1 23 krytyków
Matka Teresa od kotów
powrót do forum filmu Matka Teresa od kotów

Dawno żaden film mnie tak nie zmęczył jak ten. Produkcja Pawła Sali jest zupełnie niestrawna, nudna i niedopracowana. Montaż moim zdaniem jest skopany, scenariusz budzi wiele zastrzeżeń. Pełno wątków w tym filmie bym wyrzucił - na czele z antywojennymi wstawkami i "magicznymi mocami". Dodatkowo rola wyrodnego syna zagrana przez Kościukiewicza mnie nie zmiażdżyła, nie podpisałbym się pod zachwytami krytyki. Postać Ewy, przepraszam za wyrażenie, kompletnie z dupy. Konstrukcja scenariusza to blamaż - twórca zupełnie nie przemyślał, że jego niekryminalny kryminał, który miał uchodzić za kino psychologiczne nie zwraca uwagi na sedno sprawy - psychopatię, trudne relacje rodzinne, irracjonalne zachowanie tytułowej bohaterki. Nie szuka przyczyn, a skupia się na mało istotnych szczegółach. To powoduje, że "Matki Teresy..." po prostu na trzeźwo się nie da oglądać. A film miał pewien potencjał, bo postać Ewy naprawdę dawała szansę na zrobienie czegoś interesującego. Sali zabrakło umiejętności i być może talentu.
Co było dobrego? Pierwsza scena erotyczna w małym pokoiku ojca + rola Mariusza Bonaszewskiego. Cała reszta niegodna uwagi, pełno rzeczy jest wyssanych z palca, niektóre wątki wplecione, mam wrażenie po to, aby zapchać płyciznę i dociągnąć do tych 95 minut. Ostrzegam, że bardzo nieprzyjemnych minut.
Post scriptum: kontakt wzrokowy z jedną z największych porażek polskiego aktorstwa w powojennej Polsce pani Szykulskiej, która niezależnie od tego czy gra w dramacie, komedii, czy szmirze na TVP1 uchodzącej za tzw. "sitcom" jest taką samą znerwicowaną, oszołomioną panienką, która właśnie dostała obuchem młotka od swojego patologicznego męża, nie jest miłym przeżyciem.