Historia sama w sobie jest bardzo interesująca...i trzeba naprawdę nie lada talentu, żeby aż tak ją zchrzanić. Film niemiłosiernie się dłuży, dialogi jak z m jak miłość, zdjęcia fatalne... wogóle wszystko fatalne. Dla porównania proponuje Rosario Tijeras...historia podobna tyle że o niebo lepiej zrealizowana. Tymczasem Matka Boska Morderców ląduje w galerii moich filmowych koszmarów.