PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7603}

Matrix Reaktywacja

The Matrix Reloaded
2003
7,2 246 tys. ocen
7,2 10 1 245523
5,8 49 krytyków
Matrix Reaktywacja
powrót do forum filmu Matrix Reaktywacja

Matrix 2... Naprawdę nie miałem wielkich oczekiwań, naprawdę nie wymagałem wiele, ale tego co zobaczyłem, nie przewidywałem w najgorszych scenariuszach.
Po pierwsze jest to obraz rozpaczliwie nudny, który jest w stanie skupić uwagę jedynie podczas ostatnich scen, ten film męczy, bardziej koncentrowałem się na tym, że w kinie jest gorąco, a spodnie lepią się do tyłka. Po drugie, stopień przesłodzenia obrazu, cukierkowa więź Neo z Trinity, a zwłaszcza jej ukazanie przypomina najgorsze dokonania w dziedzinie telenoweli. Po trzecie... A zresztą, po co te nieszczęsne gafy numerować...
Ideologia jest najbardziej bełkotliwą kumulacją bezsensów jaką można było dorobić do scen walki. Męcząca pseudofilozofia, z niejasnym tłumaczeniem powodującym (zwłaszcza o późnej porze) radykalny uwiąd szarych komórek. Seria kretyńskich paradoksów. Programy hackujące programy, wielki architekt stawiający Neo przed eksploatowanym w tysiącach filmów tragicznym wyborem pt. miłość czy ocalenie świata. Żenująca seria nawiązań: Do religii chrześcijańskiej, do Martina Luthera Kinga (Patetyczne "I have a dream" wypowiedziane przez Morfeusza w idiotycznie niestosownym momencie), co więcej nawiązania do świata magii: Wampiry (!), agenci-duchy wyglądający jak Robert Leszczyński. Poszukiwanie Klucznika kojarzy się z "Ghostbusters", zmanierowany perwers, mówiący po angielsku z francuskim akcentem zaś z "Johnym Englishem". Fruwający Neo z wyciągniętą ręką i zaciśniętą w pięść dłonią to żałosna parodia "Supermana". Scena z wybuchem wieżowaca nasuwa natychmiastowa skojarzenia z wybuchem World Trade Center. Sytuacja w której atakowany Zio ogarnia atmosfera Love Parade, i wszyscy wpadają w niekontrolowany, plemienny jakby trans w kwestii wizualizacji jest kalką "Blade'a". Niestrawny koktajl.
Efekty dobrane bez najmniejszego wyczucia. Walki owszem bardzo dobre, zwłaszcza ta eksponowana w trailerze, z Neo wyłaniającym się spod kilkadziesięciu ciał agentów, oraz opcją oparcia się na pręcie i biegania po klatach nastu agentów Smithów. A reszta? Poza paroma imponującymi kadrami takimi jak maszynownia w Zion, czy scena przekopywania się maszyn do miasta rebeliantów, film jest efekciarski, nie efektowny. Pościg jest przekombinowany i pozbawiony dramaturgii, dekoracja wnętrz w scenach sprowokowanych przez Persefonę pretensjonalna. Absolutne kuriozum to sytuacja, kiedy Neo wkłada rękę w Trinity, by.. uwaga!... poruszyć jej serce, które zdecydowało się zatrzymać.
Jak podsumować? Banalne, chaotyczne ścierwo, operujące na stereotypowych dla kina akcji wątkach, bez cienia głębi, inteligencji, totalnie zniechęcające do trzeciej części. Reaves, Belucci, Pinkett Smith, Voight, Fishburne - nic nie jest w stanie tego uratować.

użytkownik usunięty

Hmmm...
...tak się właśnie zastanawiam i jest coś prawdy w tym co napisałeś... Musze to przemyśleć...jeszcze...

użytkownik usunięty

...
Moze nie jestem az tak bardzo krytyczny w stosubku do tego filmu, jak TY, niemneij zgadzam sie, ze nei jest to film wysokich lotow i duzo, duzo brakuje mu do pierwszej czesci, czym jestem wilece zawiedziony.

Pozdrawiam,

Kuzda