Muszę przyznać że byłem nieźle zajawiony na ten film. Wszystkie gazety kupiłem z Matrixem 2 na okładce. Wiedziałem wiele o nim jeszcze go nie oglądając. Wszystkie te czasopisma mówiły jednym głosem, iż to będzie widowisko dla widza. Niestety nie dla każdego. Na pewno nie dla człowieka, który oglądał pierwszą część kilkadziesiąt razy i spodziewał się tego samego po drugiej.
Bracia wachowscy chcąc nie powtarzać tych samych efektów postawili na animacje komputerowe, a nie było aż tyle "bullet timu", "flow mo", które by tak pasowały w wielu sekwencjach.
Tak poza tym to rozwinęli za bardzo dialogi, które nie były aż tak konieczne. Stwarzały czasem okazję do wyjścia do toalety podczas seansu.
NIe spodziewałem się że ostatni bastion ludzki Syjon będzie tak olbrzymi. Podobał mi się bardzo, chociaż momentami trącał "Gwiezdnymi wojnami".
Zrobiono w tym mieście także dyskotekę. Brakowało jeszcze tylko krwi ze stalaktytów i było by jak w "Blade".
Z Morfeusza zrobiona mówcę ala George Bush, który zagrzewa naród do walki.
Za to agent Smith rewelacyjny. Momenty zabawne pasujące. Efekty specjalne bardzo dobre. W szczególności pościg na autostradzie, walka Neo z agentami Smithami i wiele innych.
Ogólne wrażenia dobre, chociaż przez udziwnioną fabułę nie ogląda się tak jak pierwszej części.
Śmiesznym wydają się pogłoski o jakichś obcych biorących udział w akcji. Czekamy na nich w trzeciej części.
I jeszcze na koniec dodam, że druga część skończyła się jak jakaś telenowela, w najlepszym momencie. Tak jakby następna miałe by być w następnym tygodniu.
Jednak zachęcam do pójścia do kina, ponieważ mogę się mylić w ocenie i wolałbym żeby wszyscy przekonali się sami.