Pod wzgledem efektow specjalnych - najlepszy film w historii kina. Pod wzgledem fabuly kiepsko. Mysle ze to takie specjalne zagranie. W drugiej czesci dac widzowi do myslenia co z agentem Smithem? Skad blizniacy? Wyrocznia? Persefona i jej maz? Czy wszystkie maszyny zle? No i wogole ;P. Uwazam, ze trojka bedzie najlepsza z calej trylogii. Juz nie moge sie doczekac
To nawet ciekawe, co piszesz...
bo mnie nic, z tego co napisales, nie zainteresowalo.
W 1-ce bylem ciekaw skad na pokladzie Nabuchodonozora sa takie indywidua jak Cypher, Mouse, Tank albo Switch. Byli ciekawie nakresleni. A Link to jakis nudziarz, Merovingan stara sie byc uprzejmie zabawny, blizniacy tylko ciekawie wygladaja, ale jako duchy wygladaja jak Upiory Pierscienia.
Wszystkie te postaci sa, jak widac, wpakowane na sile, a to moje przeswiadczenie wynika stad, ze o zadnej z nich nie bylo nawet wzmianki w M1, a tu nagle roi sie od nich na kazdym kroku. Jesli 2 miala byc kontynuacja 1, to w 1 powinny byc jakies slady i podpowiedzi, ktore laczylyby oba filmy i wyjasnialy jakies tajemnice zwiazane z tymi boahterami. A w 1 nic o nich nie bylo, chociaz wystarczylo podac tu imie tam gdzies dana osobe wstawic na chwile do kadru, itd.
Efekty w tym filmie sa najwieksza pomylka.
Wiesz czemu?
Bo sa takie super hiper (...blablabla...) ekstra.
W 1-ce byly dawkowane zgodnie z zasadami logiki, walki nie byly przeladowane, efektow nie bylo zbyt wiele.
Ale AKCJA wgniatala w fotel! Nie chodzi mi o tempo, tylko o sama fabule, ujecia kamer, dialogi, teksty, wnioski...
A co tutaj dostajemy? Duzo duzo efektow, lepszych, lepszych lepszych... Ale wlasciwie nic sie nie zmienilo oprocz, tego ze sa one lepsze.
I dlatego uwazam, ze OGROMNYM bledem bylo zalozenie przez Braci, ze wystarczy naladowac takich fajnych efektow do Matriksa2, nazwac go Matriks 2 i wszysyc beda sikac ze szczescia.
Te efekty byly juz w wielu filmach.
Dlatego NIE WOLNO bylo opierac tego filmu tylko i wylacznie na efektach, bo nie o tym jest Matriks.
Co mnie obchodzi, ze tym razem neo kopie 20 agentow trzymajac sie tyczki? To do niczego nie prowadzi! W jedynce niemal kazda walka byla bardzo istotna, sprawiala, ze fabula (nie AKCJA) pedzi do przodu.
A tutaj mamy tak :Neo kontra Serafin, Neo - 100 Smithow, Neo - Merovingan (czy jak mu tam), Trinity + Morfeusz - Blizniacy, Morfeusz - Agent, Trinity - Agent, Neo - agenci Smith, Morfeusz - Blizniak... No i oczywiscie (oslawiony) WYSCIG, nudny jak flaki z olejem, w ktorym tak naprawde nie ma nic nowego, jada samochody, jada ciezarowki, jedzie Trinity na motorze, lataja kule i Neo superman. Modlilem, sie, zeby to sie juz wreszcie skonczylo, i cos sie wreszcie CIEKAWEGO wydarzylo!
Podobal mi sie Klucznik, podobaly mi sie (zadkie niestety) wstawki ironiczne, podobal mi sie pomysl, ze Wyrocznia jest programem, rozmowa z Persefona w kiblu i ladne efekty - ktorych niestety bylo ZA duzo i ktore NIE robily na mnie zadnego wrazenia (no, chyba ze wyobrazilem sobie ile kasy Silver musial w to wpompowac).
Jasne, ze to tylko film, swiat sie nie zawali, zyl sobie nie pojde ciac przy muzyce Sisters Of Mercy.
Tylko szkoda, ze produkt, ktory mial byc kontynuacja wielkiego (kultowego) przeboju okazal sie miernym tworem smierdzacym na kilometr wypocinami fan-fiction (za duze duze pieniadze).
De End