Matrix reloaded jest filmem, który zawiera sceny, jakich nigdy jeszcze w kinie nie było. Zankomita choreografia walk, połączona z błyskotliwym montażem i fenomenalnymi zdjęciami czyni ten film wyjątkowym. W tym filmie w pełni objawia się cos co nazwałbym estetyzacją walki. Gorzej jest z fabułą. Pierwszy Matrix był pod tym względem zdecydowanie lepszy. Ale i w dwójce sa interesujące wątki. Jest dużo nawiązań do greckiej mitologii i teorii komputerowych. Dwie niezapomniane dla mnie sceny to pocałunek Neo z Bellucci i Neo walczący z setką Smithów!!! Rewelacyjna jest muzyka - jeszcze lepsza niz w jedynce. Wady: Film jest ewidentnie za długi, rozbudowane monologi Morfeusza drażnią, a uratowanie Trinity jest podlane takim patosem.. Ale cały film pomimo, że słabszy od jedynki z pewnością przejdzie do historii kina. Momentami zapiera wrecz dech... Jest magiczny, tak jak kiedyś Gwiezdne wojny...Tworzy nową mitologię.
estetyzacja walk?
Rozumiem, że przez termin "estetyzacja walk " rozumiesz pokazanie ich piękna? Wobec tego nie zagadzam się z tobą, że walki w Matrixie były piękne. W niektórych miejscach sceny te aż raziły sztucznością, a po aktorach widać było niestety, że jeśli chodzi o sztuki walk, to żadni z nich zawodowcy.
Piękno walk jest w "Przyczajonym tygrysie" i "Hero" (polska premiera tego filmu już w czerwcu).
piękno Matrixa
Nie mogę się z Tobą zgodzić. Przyczajony tygrys... był filmem, w którym walkibyły na przeciętnym poziomie a sceny latania, czy biegania po murach były sztuczne i w ogóle nie uzasadnione w fabule. W Matrixie jest inaczej. czyż nie jest piekna scena w której Neo gdy walczy z gromada Smithów, skacze w górę, akcja się zatrzymuje ikamera keci się dookoła niego, a później nagle włacza się akcja... Dla mnie ta scena i wiele innych sa cudo. Myślę, ze ważny jest sposób kecenia. Operator zdjęc jest rewelacyjny. Takiego operatora brakowało w Tygrysie...
Tygrys i smok mają to w sobie
Skakanie po dachach i piruety w powietrzu w "Przyczajonym..." nie muszą być wyjaśniane, bo jak najbardziej pasują do tematyki Wschodu. Japonia czy Chiny posiadają w swojej religii, kulturze, sztuce wojennej dziwną aure, ktora sprawia, ze jestesmy uwierzyc we wszystko co zobaczymy na ekranie, bo to piękne i magiczne. Matrix potrzebował wyjaśnienia, ktore współgrało z efektami i to tez było w porzadku. Niestety podobnego współgrania nie dostrzeglem w Reaktywacji - sceny walk są wymuszone i potrzebne do zapchania dziur w scenariuszu. Gdyby nie one film trwałby znacznie krócej co wyszlo by na dobre i nam i filmowi.
P.S. W walce z agentami nie rozumiem jednego - dlaczego Neo widząc coraz wiekszą ilość atakujących Smithów od razu nie odlecial? Czyżby zdawał sobie sprawe, ze tak bedzie bardziej efektownie? Chcial pokazać czego sie nauczył?
Pozdrowienia.
przywileje dla Wschodu?
Nie zgadzam sie co do tygrysa. Co to znaczy, że piruety ne musza byc wyjasniane, bo daleki Wschód posiada jakąś aurę... Owszem kultura wschodnia bardzo różni się od naszej , ale nie az tak, zeby przyznawać specjalne prawa dla tamtejszych filmów. Chińczyków tez obowiązuja prawa fizyki, mieszkaja na tej samej planecie co my. To ze ich kultura jest bardziej uduchowiona nie swiadczy, ze fabuły mogą byc irracjonalne...
PS. Wyjasnienie tej sceny ze Smithami jest proste. Neo nie miał nawet chwili czasu na to, żeby odbić się od ziemi. Neo nie lata na prawach Supermana, on załamuje przestrzeń Matrixa, co widac wyraznie, gdy ziemia się na chwile rozpływa. Gdy miał chwilę czasu to odbił sie od ziemi... Wiec to akurat jest ok.
Masaż serca + walki?Nie, dzięki...
hmm...Sceny walki były dobre, to nie ulega wątpliwości. Były dobrze zrealizowane, ale czy konieczne aż w takim natężeniu?Podejrzewam, że nie i tu się z Tobą zgadzam...Wachowscy nie do końca potrafili nakręcić coś, w czym nie trzeba by wciskac niepotrzebnych pojedynków, aby wzbudzić napięcie(;p;p)...Chodzi mi o to, że krąży plotka, że zawsze najgorzej jest zrealizować środkową część, że tak powiem, trylogii. Ani się nie zaczyna, a ni nie kończy i tu wszyscy padają, bo jak pokazac nic nowego tak, zeby ludziom sie spodobało i żeby nie wyszli przedwczęsnie z kina...?Kicha...Reaktywację zapchano dobrymi walkami, ale w zbyt dużym natężeniu...Do tego namiętne sceny Trinity i Neo...również niepotrzebne w takim natężeniu...Gdyby film istniał sam, byłby dobry. Wachowscy jednak pokazali nam, że umieją zrobić dobre kino, ktore będzie czyms nowym...A Rekatywacja? Hmmm.....