Byłem wczoraj na pompiastej premierze Matrixa- Reaktywacja o 20.00 w Silver Screen, organizowanej przez dystrybutora.
Powiem, że uczucia mi się lekko mieszają. Fabuły w całym filmie jest na pół
godziny. Nie jesteśmy wiele mądrzejsi ponad info. jakie otrzymaliśmy w
pierwszej części. Treść jest płytka jak rzeka na pustyni. Generalnie mamy
dwa monologi, Wyroczni i twórcy Matrixa, przydługimi i bez sensu. Trzeba sie
wsłuchać i chyba obejrzeć powtórkę żeby pojąć przesłanie.
Pod względem fabuły Gwiezdne Wojny- Atak Klonów to przy tym dramat
psychologiczny.
Reszta filmu to efekty specjalne. Nie tak nowatorskie jak w pierwszej części
ale w fotel wbijają (głównie ilością). Czasami groteskowe, jak np. walka Neo
z 50 agentami Smithami, czy jego zabawy w Supermana, ale generalnie OK.
Chwilami widz ma wrażenie, że ogląda film "made in Hongkong" typu
Przyczajony Tygrys... bo pod względem scen walki "Wejście Smoka" to przy
"Reaktywacji" poranek dla dzieci.
Oczywiście soundtrack świetny i radzę po filmie poczekać do końca listy
płac, bo lecą odlotowe cztery utwory, jeden po drugim. W sumie to jakieś 10
min.
Podsumowując film warty obejrzenia dla osób delektujących się efekciarstwem,
nowatorstwem, bajerami, zdjęciami itd. itp.
Jeśli ktoś oczekuje kina głebokiego, dającego do myślenia to lepiej niech
obejrzy Złotopolskich w telewizji.