PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7603}

Matrix Reaktywacja

The Matrix Reloaded
2003
7,2 246 tys. ocen
7,2 10 1 245523
5,8 49 krytyków
Matrix Reaktywacja
powrót do forum filmu Matrix Reaktywacja

Po seansie pierwszej części "Matrix" zadawałem sobie mnóstwo pytań
dotyczących wykreowanego przez braci Wachowskich świata. Film wbił mnie
w glebę swoimi cudownymi sekwencjami walk kung-fu. Przede wszystkim
zaskoczył mnie nową wizją świata, która przedstawia ludzkość jako
więźniów własnych umysłów. Staliśmy się bateryjkami dla maszyn, które
potrzebowały naszej energii by przetrwać. Po obejrzeniu filmu cały czas
myślałem, czy ten świat, w którym żyję jest prawdziwy. Dobre było
również aktorstwo, co prawda Keanu jak to Keanu grał jak decha, ale nie
odrzucał mnie tak jak w późniejszym jego filmie zatytułowanym "Dzień, w
którym zatrzymała się Ziemia". Po zapowiedzeniu przez braci kolejnych
filmów z Matrix w tytule myślałem, że przynajmniej dorównają one
poprzednikowi.
Niestety... po obejrzeniu drugiej części zadałem sobie tylko jedno
pytanie... "What the fuck?". Film został kompletnie spartolony. Przede
wszystkim rozczarowały mnie sceny walki, które w pierwszej części były
doskonałe. Wojownicy bili się jak prawdziwy mężczyźni, piorąc się ostro
po ryjach. W "Reaktywacji" walki wyglądają jakby to był masaż dłoni a
nie bijatyka. Zamiast twardych ciosów otrzymaliśmy macanie się i to
dosłownie. Brak ciosom "twardości". Widocznie zmiana speca od sztuk
walki nie było dobrym pomysłem. Rozwaliły mnie sekwencje komputerowe
użyte w scenie, w której Neo niszczy w drobny mak całą armię Smithów. Są
one widoczne na pierwszy rzut oka i odrzucają widza od ekranu.
Kuleje również fabuła, o ile pierwszy "Matrix" miał małe dziurki to jego
kontynuacja to jeden wielki dół fabularny. Nic się kupy nie trzyma.
Zwłaszcza wypowiedzi nowych postaci dodanych chyba na siłę. Najbardziej
wnerwiająca była rozmowa Neo z Architektem, albo wypowiedzi w stylu:
-nie wiem co mam zrobić...
-wiesz co masz uczynić.
Kiczowata była sceny, gdy Link wraca do domu po ciężkiej podróży i
dostaje cięgi słowne od żony niezadowolonej, że jej mąż służy na
Nabuchodonozorze. TANDETA!
Po raz pierwszy poczułem wielki gniew na jakimś reżyserze. Myślałem, że
jest to jednorazowa wpadka twórców, a jednak przeliczyłem się, bo
"Matrix Rewolucje" jest jeszcze gorszy.

Moja ocena:
5/10

ocenił(a) film na 4
hakerus

zgadzam się z Tobą - aż dziw bierze, że ten obraz ma tak wysokie noty. Mnie najbardziej w tym filmie razi to, że on praktycznie NIE MA fabuły - tj jest ona czysto pretekcjonalna, stanowi jedynie wymówkę dla scen akcji i pseud-filozoficznego bełkotu. I tak wygląda cały film: trochę się pobiją, trochę pogadają, pobiją się, pogadają o niczym... W dodatku razi ta cała komiksowość scen akcji - Neo vs. setka Smithów? Toż, to zatrącało komedią - nie wiem jak tą scenę można było traktować poważnie, więc jest ona wyzuta z dramaturgi i pozbawiona sensu, jak iż nic tak naprawdę nie jest tu postawione na szali, biją się po to aby się bić, nie mając ku temu żadnego dobrego powodu.