Tak dlugi czas oczekiwania na film, wojna o bilety byle by tylko dostac sie na przedpremiere, potem 45 minut reklam ktore zabily mnie na dzien dobry, ale wszystko to bylem gotow przezyc bo zapowiadalo sie wspaniale...niestety tylko sie zapowiadalo. Co dostalem ? Az sie boje uzyc tego slowa po tak pieknej czesci pierwszej, ale coz...dostalem jeden wielki szajs. Szajs ktory jest okryty ladnymi, choc nie nowymi efektami, dobrą muzyką. Ale pytanie...gdzie podziala sie fabula ? Gdzie sie podzialo to co tak porywalo w czesci pierwszej ? Gdzie ten dreszczyk emocji ? Nie sadzilem tez ze mozna az tak przereklamowac film. Z Neo zrobili kolejnego Supermena (kiedy zoabczylem ze w pewnym momencie wyciaga raczke podczas lotu to az smiech mnie ogarnal), herosa do niewyobrazalnych rozmiarow. Matrix Reloaded jest kolejnym dowodem na to ze sequele sa do dupy i tyle, wyjatkow nie ma choc tak bardzo na to liczylem i zapewne nie tylko ja.