Po obejrzeniu tego filmu nasunęło mi się kilka spostrzeżeń. Po pierwsze, po dobrym początku (Matrix I), i przegadanej II, trzecia część okazała się typowym filmem sensacyjno-wojennym z aspiracjami głębi przesłania (chyba tak głębokiego jak Zion). Po drugie, niektóre efekty specjalne robią wrażenie, i chyba to jeden z nielicznych elementów, które zachęcają do odwiedzenia kina. Po trzecie, producent i reżyserzy chyba po drugiej części zdali sobie sprawę, że bez intensywnej reklamy to nie zapędzą (tzn. nie zachęcą) wielu ludzi do pójścia do kina (ja osobiście poszedłem z ciekawości, a nie dlatego, że nie mogłem się doczekać). Po czwarte i ostatnie - niestety po raz kolejny mamy przykład starej zasady, że dobre sequele to są bardzo rzadkie wyjątki, a w tym przypadku MAtrix Rewolucje pasuje do ogólnej zasady ewoluowania w dół...