Ubolewam. Niesamowicie ubolewam...Uwielbiam "Matrixa". Pierwsza część była świetna [ma u mnie 8/10], przy drugiej nieco zgrzytałam zębami, ale dało sie wytrzymać. część była ciekawa - nowe postacie (bracia - duchy), ciekawe efekty choć nie tak świetne jak w pierwszej części. Dla Matrix 2 było 7/10. Dlatego też spodziewałam się, że trójka utrzyma klimat. Niestety o ile początek filmu zapowiadał się całkiem ciekawie, o tyle potem było coraz gorzej:(
Cała idea walki z maszynami w obronie Zionu...ok, tylko czemu taaaaaak dłuuuuugooooo...? Zresztą dość nieciekawe sceny. Można sobie przysnąć;/
Właściwie jedynym plusem jaki jest w tym filmie to scena (jedna z końcowych), kiedy Neo walczy z programem Smith'em.
Ponadto jakoś wolałam Morfeusza w czarnym płaszczu i w okularach, niż w starej wytartej koszuli - bardzo bezradnego.
Film nie spełnił moich oczekiwań stąd 4/10. Jedna [najciekawsza] scena walki jeszcze nie czyni 5/10:(
A szkoda wielka. Szkoda, że przez większość filmu zastanawiałam się "po co nakręcono tą trzecią część". Właściwie mogli poprzestać na dwóch. Drugą można było zakończyć wszystkim tym, co było w trójce skróconym do jakiegoś "pół godzinowego" minimum...czemu psuć tak mocne kino akcji tą nieszczęsną trójką. Megarozwleczoną i nieciekawą.