Znalazem pare ciekawych tekstów na temat 3 części poczytałem skleiłem w całośc pozmieniałem osoby i czasy i mam mały wywiadzik
W "Rewolucjach", ostatniej części trylogii, ma się znaleźć więcej efektów w stylu oryginalnego "Matriksa", takich jak słynna scena rozpryskującego się szkła po uderzeniu helikoptera w wieżowiec. - Wiele czasu poświęciliśmy na stworzenie zupełnie unikalnego obrazu zniszczenia - opowiada twórca efektów specjalnych John Gaeta w ostatnim numerze magazynu Premiere. - Zwiększyliśmy efekty pirotechniczne i stworzyliśmy niesamowite sztuczne wybuchy, zamieniając właściwości żywiołów - ogień zachowuje się jak woda, a woda, jak gaz. Gaeta potwierdził też, że w trzecim filmie pojawi się postać Wyroczni - Oracle. Nie było to pewne, ponieważ grająca ją Gloria Foster zginęła w katastrofie lotniczej, ukończywszy tyko sceny do "Reaktywacji". Jej śmierć była przytłaczającym wydarzeniem. Jednak aby ocalić filmową Wyrocznię, bracia Wachowscy zdecydowali się wprowadzić ją do trzeciej części w zmienionej postaci. Zmianę taką reżyserzy rozważali już wcześniej, ale nie chcieli robić tego Glorii Foster. Czego zatem można się spodziewać po trzecim filmie? - "Rewolucje" wchodzą w rzeczywisty świat i stają się bardzo epicką opowieścią - zapowiada Gaeta. - Będzie to uczta dla każdego, kto lubi mroczne filmy, takie jak kiedyś robił Ridley Scott - dodaje. - Sama scena kulminacyjna kosztowała ponad 40 mln dolarów. W filmie ważną rolę odgrywa Club Hell, sadomasochistyczny przybytek w Matriksie. - Musieliśmy bardzo dużo nauczyć się o gumie - opowiada Kym Barrett, autorka kostiumów. - Pod koniec kręcenia znaliśmy wszystkich wytwórców ubiorów fetyszystycznych w Sydney, Paryżu i Londynie. Keanu Reeves opowiada o scenie strzelaniny przed wejściem do Club Hell. - Ochroniarze klubu biją się na suficie, ale zamiast zrobić to cyfrowo, wykorzystano żywych aktorów na specjalnych platformach, dzięki którym mogli oni przechodzić z pozycji stojącej na podłodze do stania do góry nogami na suficie. - opowiada filmowy Neo. - Super, że zrobili to mechanicznie! Czterech czy pięciu ludzi w jednym ujęciu. Jednak w relacji Johna Gaety koniec pracy nad "Rewolucjami" przypominał już raczej robienie filmu animowanego. - Bardzo dużo materiału w końcowych sekwencjach to już nawet nie materiał wirtualny czy integrowany, ale w 100 procentach obrazy generowane komputerowo - przyznaje Gaeta. - Zależy nam właśnie na efektach, które wcale nie wyglądają na rzeczywiste. Między innymi dlatego tak często przyglądaliśmy się japońskim animacjom - są one niesamowicie wystylizowane i dużo ma w nich służyć czysto wizualnym efektom.