Muszę przyznać, że szedłem na ten film między innymi dlatego, iż namowił mnie do tego Keanu Reaves. Być może, gdyby nie to nie poszedłbym na ten kicz, a to za sprawą nieudanej części drugiej, której wystawiłem ocenę 6/10. Matrix: Rewolucje otrzymał u mnie ocenę 3/10. Film napakowany jest bezmyślną strzelaniną do robotów.
Jest to dosyć nużące! Nic więcej dopowiedzieć się nie da, bo wszystkim których znam, nawet jeżeli film się podobał to końcówkę obejrzeli przy akompaniacji zgrzytania własnych zębów. Neo wchodzi w układ z bezdusznymi maszynami, zabija wirusa, jakim jest agent Smith i sam ginie. Przez połowę filmu jest ślepy, ale wciąż widzi.... Film do bani!