Po co robić film o wojnie, której nie można wygrać? Przecież gdyby Neo zniszczył maszyny, oznaczałoby to śmierć dla miliardów ludzi wciąż podłączonych do Matrixa. Z drugiej strony, gdyby ich wszystkich naraz odłączyć umarliby z głodu, bo nie byłoby czym takiej rzeszy wyżywić. Najpierw należałoby przywrócić Ziemię do stanu sprzed wojny, usunąć zaciemnienie żeby mogły żyć rośliny i zwierzęta. A to jest robota na długie dziesięciolecia i nie do opowiedzenia nawet w ciągu trzech filmów. Może zawarty na końcu sojusz umożliwi ludziom te działania?
Na siłę można by to wytłumaczyć tym, że w ramach rozejmu maszyny pomogą w odbudowaniu Ziemi. Ale mnie zastanawia inna rzecz. Na końcu architekt Matrixa w rozmowie z Wyrocznią obiecuje, że uwolni wszystkich podłączonych ludzi. W takim razie skąd maszyny wezmą energię skoro dotychczas wykorzystywały ciała ludzkie jako bateryjki? A przecież jeśli maszynom zabrakłoby energi to w końcu mogłyby same stać się zagrożone jeśli ludzie zerwaliby rozejm.
Do tej pory maszyny maszyny musiały korzystać z alternatywnego źródła energii ze względu na obecność i aktywność rebelii. Teraz, kiedy wojna została zakończona (choć bardziej skłaniam się do określenia 'wstrzymana'), roboty prawdopodobnie ponownie uzyskają dostęp do energii wytwarzanej w inny sposób.
Z drugiej strony - Architekt mówi, że nie tyle "uwolni wszystkich podłączonych ludzi", co da im wybór pomiędzy Matriksem a prawdziwym światem. :)
w sumie jest róznica...ale który czlowiek chcialby wracac do niczego czym stala sie ziemia pod wladaniem maszyn. w koncu architekt stworzyl matrixa jako swiat doskonaly- naewt jesli taki nie jest. zycie w tej wirtualnej rzeczyistosci jest lepsze niz zycie w całkowicie realnym zadupiu jakim stala sie ziemia. jak ktoś u góry zdarzyl zauwarzyc potrzeba duzo czasu zeby odbudowac ten ' nieidealny swiat' który stal sie głównym powodem do stworzenia matrix i zniewolenia ludzkosci, co bylo maszynom bardzo przydatne.
zmierzam do tego ze luze sa sobesami winni tej wojny.
pzdr.xddd