Wybralem sie do kina bez przekoniania, ze obejrze cos znakomitego co mnie poruszy, o czym bede rozmyslal przez miesiac albo chociaz tydzien. A tu nic, wyszedlem z kina i zapomnailem gdzie wlasnie bylem.
Wydaje mi sie,ze film kompletnie stracil klimat matrixa. Bezsensowna nawalanka zrobila na mnie bardzo male wrazenie. Efektow spec. od cholery - tylko po co ? Czy tworcy liczyli na to, ze zatuszuja nimi braki w fabule ?
To sie pomylili bo widze po komentarzach, ze takich ja ja nie jest malo ;-)
Natomist jesli chodzi wlasnie o fabule to wydaje mi sie byla przepelniona pustymi filozoficznymi przemysleniami ktore wplyw na widza mialy znikomy.
Ogladajac potyczke w Zionie(strzelajace maszyny,karabiny,latjace maszyny) mialem wrazenie,ze ogladam jakies gwiezdne wojny. A przeciez poprzednie czesci byly o 100 razy madrzejsze od Star Wars(nie uwarzam zeby 2 byla wyjatkowo dobra ale niezla)
Ogolnie film mnie zdziwil, rozczarowal (w niewielkim stopniu) i ogolnie sie nie podobal. Ewentualne dyskusje pod nr gg. 71251 ;-)
pozdrawiam.
puste czy filozoficzne?
Czy filozoficzne przemyślenia mogą być puste?... Nieważne, rozumiem rozczarowanie, mnie też sam film wynudził i czasem nawet zdenerwował... Jednak jeżeli myślisz, że fabuła była "przepełniona pustymi filozoficznymi przemyśleniami", podaj mi parę przykładów, i dlaczego uważasz je za "puste", gdyż nic w tym w tym filmie nie wydaje mi się puste - intelektualnie. :)
A może się mylę.