Druga i trzecia są znacznie lepsze pod względem CGI, scen walki i wątków, natomiast obie te części zamieniły to, o co chodzi naprawdę chodziło w tej serii na zbytnie efekciarstwo. Pierwszy matrix miał super przesłanie. Chodziło w nim o to, że ludziom tylko wydaje się że są wolni. Programy komputerowe i władza robotów to tylko wymyśolne na szybko zamienniki elit i życia szarych kowalskich. Natomiast w 2 i 3 z tych zamienników tworzy się główną oś fabuły. Tam z jakiegoś powodu wrzucono żenujący wątek czegoś na wzór religii, gdzie Neo jest kimś w rodzaju Jezusa, a Morfeusz to główny prorok. W dodatku totalnie pogmatwano wątek tej całej wyroczni, tego władcy Matrixa (którego imienia nie pamiętam) i agenta Smitha. Przeciętny zjadacz chleba musiałby co chwilę pauzować film żeby połapać się o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Ciekawe ile z tych smętów Wyroczni wynieśli widzowie w kinach. I jeszcze ten wątek Neo, który raz posiada umiejętności z matrixa poza programem... a raz nie. Totalnie nie kumam. Mam nadzieję, że tegoroczna odsłona powróci do korzeni, nawet jeśli miałoby się odbyć to kosztem scen walki