Pierwsza połowa filmu jeszcze zachowuje jako taki klimat, ale druga połowa już poniżej krytyki - nie licząc nielicznych dobrych pomysłów. Niestety od razu widać, że bracia Wachowscy to nie Polacy :) Nie udało im się ustrzec tego "amerykańskiego pompatyzmu" i tym załatwili swoją trylogię. I jeszcze te dialogi... a raczej wzniosłe kwestie wypowiadane przez aktorów. Cóż, teraz z tym większą przyjemnością oglądnę jedynkę i pogdybam jak to by mogło być wspaniale w następnych częściach a nie było :)