Cały film wręcz krzyczy do nas, że Matrix 4 nie powinien powstać, na poziomie meta wyśmiewa i wytyka studiu Warner Bros chęć zrobienia sequeli trylogii dla kasy. Dostaje się w ogóle wszystkim sequelom, remakom, rebootom i przy okazji jeszcze Facebookom i Netfliksom. Co jakiś czas powplatane w czwórkę urywki z poprzednich części mają nam, widzom oraz włodarzom wytwórni uświadomić, że nie da się powtórzyć sukcesu poprzedników, że Matrix był wytworem swojej epoki i nie ma co tego tykać w 2021 roku. Na poziomie czysto filmowym, śmiem stwierdzić, że Zmartwychwstania to film zły (fatalna reżyseria, durny i płytki scenariusz zaplątany w pętlę powtórzeń i autocytatów), ale zły celowo. Lana Wachowski jednak ma spore jaja, bo sądzę, że mało który twórca zrobiłby umyślnie taką kupę, jawnie krytykował studio, które dało na to pieniądze i potem pokazał go temu studiu stwierdzając "chcieliście? to macie!". In your face. Oczywiście jako film z perspektywy widza tudzież fana Matrixa, czwórka to szmira, z masą rozwiązań fabularnych i formalnych, które są zwyczajnie marne i nijakie, nie uznaję go nawet za oficjalną część serii, bardziej jako artystyczne post scriptum i komentarz popkulturowy Wachowskiej. Szkoda, że zrobiła to z wykorzystaniem kultowych postaci oraz świata przedstawionego, tym niemniej szanuję za cojones.
Nie ma za co szanowac,to tak jakby zrobic jakas slynna trylogie a pozniej doczepic kolejna czesc w ktorej wysniewa,ironizuje itp to co bylo w poprzednich czesciach.Zreszta takie jaja,ze film kosztow mase milionw i sie to nie zwroci i odniesie totalna klape i bardzo dobrze,niech to bedzie nauczka dla innych tworcow.