Poza odgrzaniem znanej już historii z pigułkami, ten film nie ma nic wspólnego z poprzednimi częściami. Bardziej przypomina Shreka for ever niż Matrixa. Po pierwsze mamy postać wszechmocnego "czarodzieja", po drugie główny bohater musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości i ponownie rozkochać w sobie ukochaną kobietę. Spoza tym szkoda, że autorzy postanowili aż tak bardzo "uwspółcześnić" historię z tak ogromnym jeszcze potencjałem.