PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=838524}

Matrix Zmartwychwstania

The Matrix Resurrections
2021
5,2 63 tys. ocen
5,2 10 1 63307
4,8 67 krytyków
Matrix Zmartwychwstania
powrót do forum filmu Matrix Zmartwychwstania

Nowy Matrix w warstwie fabularnej to w 50% rekapitulacja, przypomnienie szeregu różnych elementów (motywów) charakteryzujących poprzednie trzy filmy (Koleś na początku filmu mówiący o konflikcie między wolną wolą a przeznaczeniem, determinizmem. Smith zwracający się do Thomasa Andersona ,,Tak to jest z historiami tak naprawdę nigdy się kończą, prawda? Wciąż opowiadamy te same historie co zwykle tylko zmieniamy imiona, twarze...'' - Słowa te można odebrać jako wyraźne odniesienie do zaprezentowanej na kartach ''Bohatera o tysiącu twarzy'' teorii monomitu, która wywarła spory wpływ na Wachowskich przy kreowaniu historii Neo którą obserwowaliśmy w filmach z lat 1999-2003. Fragmenty w których po prostu widzimy sceny wycięte z poprzednich Matrixów. Wątek związku (miłości), Neo i Trinity itp.). Drugie 50% to kontynuacja (rozwinięcie) wątków postaci które znamy z filmów powstałych w latach 1999-2003 a także zaprezentowanie nowych bohaterów czyli przede wszystkim Bugs i Analityka. W ''Matrix Zmartwychwstania'' obserwujemy, rozgrywająco się wiele lat po wydarzeniach z Rewolucji historie w której co chwilę pojawiają się wyraźnie nawiązania do tego co widzieliśmy w poprzednich filmach z serii i która do pewnego stopnia powiela część elementów ich fabuł. (Szczególnie filmu z 1999 r.). Często określa się tą produkcję mianem legacy sequela.

W jakimś stopniu z tego powodu że twórcy postanowili kontynuować historię szeregu bohaterów znanych z produkcji z lat 1999-2003, a także wprowadzić nawiązania do wielu elementów (motywów) je charakteryzujących wynikają problemy nowego ''Matrixa''. W dużej mierze przez mnogość wprowadzonych bohaterów i odniesień do wcześniejszych filmów z serii produkcja ta (Fabuła w filmie w dużym stopniu sprowadza się do tego że Neo zostaje wyciągnięty z Matrixa i postanawia że trzeba wyciągnąć też Trinity) sprawia wrażenie chwilami obrazu trochę nazbyt przegadanego i miejscami pewnie także odrobinę przekombinowanego. Jednocześnie wątki fabularne związane z niektórymi postaciami mogą wydać się widzowi w trochę niedostateczny sposób zarysowane. Jak to mówią czasami co za dużo to niezdrowo.

Nowemu filmowi brakuje chwilami jakiegoś takiego dobrego tempa, rytmu (poweru) charakteryzującego szczególnie pierwsze dwa filmy (W Rewolucjach też było z tym trochę gorzej). Sceny walk, akcji jakakolwiek moim zdaniem (za wyjątkiem scen z końcówki z botami) nie stoją na jakimś beznadziejnie niskim poziomie, to jednak nie dorównują swoim poziomem tym z trylogii (chwilami mogą irytować nieco zbyt szybkie cięcia, trochę jakbym oglądał ''Quantum of Solace''). W tym miejscu warto jednak zauważyć że aktorzy grający Neo i Trinty zwyczajnie mocno postarzeli się od okresu przełomu wieków, i w związku z tym raczej ciężko było ich ponownie poddać jakiemuś morderczemu treningowi fizycznemu, żeby wykreować z ich udziałem coś równie dobrego jeśli idzie choreografię walk jak w filmach z lat 1999-2003. Co do Keanu i Carrie to nadmienię też niektóre sceny z nimi trochę zalatywały mi miejscami jakimś takim tanim melodramatem.

Postać Niobe i ukazana w filmie jej postawa i rozterki pokazuje że część ludzi, (po części zapewne też maszyn i programów komputerowych) jest w jakimś stopniu zadowolona ze stanu który wytworzył się jakiś czas po zakończeniu oblężenia Syjonu i trochę boi się zmian (rewolucji) które może zwiastować ponowne pojawienie się wybrańca.

W starych Matrixach agent Smith mimowolnie, stał się katalizatorem rewolucji w świecie Matrixa i w relacjach ludzie-maszyny. Wirusowy agent urósł bowiem w siłę do tego stopnia że maszyny czując się przez niego zagrożone były gotowe zawrzeć układ z Neo. Zgodziły się na pokój, w zamian za to że Pan Anderson pokona Smitha. W nowym filmie Smith też ułatwiając ponowne połączenie swych sił przez Neo i Trinity staję się w jakimś stopniu katalizatorem nowych rewolucji.

Sceną z botami atakującymi bohaterów pod koniec filmu twórcy dają widzowi do zrozumienia że w każdym systemie politycznym/ekonomicznym znajdą się jednostki z wypranymi mózgami ślepo temu systemowi oddane i gotowe poświęcić dla niego swoje życie, często w niezbyt przemyślany (mało finezyjny) sposób. Przynajmniej ja to tak interpretuję. Ogólnie dla mnie cała ta sekwencja jest jednak zbyt długa, mało emocjonująca. Do tego dochodzą te spowolnienia czasu, które w dużym stopniu sprawiają że brak jej jakiegoś takiego odpowiedniego dynamizmu.

Za wadę filmu można uznać moim zdaniem o czym co poniektórzy tutaj pisali chwilami nieco zbyt cukierkową kolorystykę. Natomiast sceny ukazujące korporacyjną burzę mózgów raczej na plus. Odniosę się tez pokrótce do gry aktorów. Jessica Henwick w roli Bugs jak dla mnie wypadła naprawdę nieźle. Yahya Abdul-Mateen II w roli jakiejś takiej podróbki Fishburna nie jest rewelacją, ale może być. Widać że starał się stworzyć jakąś taką w miarę zapadającą w pamięć postać. Jeżeli chodzi o Neila Patricka Harrisa to początkowe sceny z jego udziałem gdy diagnozuje problemy psychiczne Thomasa Andersona jak dla mnie takie sobie, później gdy pokazuje swoje prawdziwe oblicze jest już moim zdaniem dużo lepiej. Co do gry aktorskiej Keanu to nie mam do niej jakiś wielkich obiekcji. Jonathan Groff w roli agenta Smitha, cóż nie jest to poziom Hugo Weavinga, ale ogólnie ciężko nazwać jego grę aktorską jakąś totalną żenadą.

ocenił(a) film na 7
mstrojny6

A jak odbierasz wymowę filmu? Dla mnie Analityk to Szatan i wymowa jest "zła". Lepiej zostać nadzorcą "demonem" przemalowującym świat w Matrixie niż się z niego na dobre uwolnić. Analityk nawet mówi coś w rodzaju że ludzie sami wolą Matrixa bo wolą być kontrolowani i lubią komfort. Pewnie za kontrolę dostają rozrywki i nagrody.