W 1999 roku, na ekrany kin zagościło dzieło dzieło braci Wachowskich - "MATRIX". Film uznany przez wielu "kinomanów", za film wyjątkowy, przełomowy. Niektórzy tuż po seansie, okrzyknęli go nawet klasyką kina Sci-fi. Według mnie, pochlebstwa te są co najmniej niesłuszne, ale od początku.
Głównym bohaterem filmu, jest Thomas Anderson (Keanu Reeves) pracownik poważanej firmy informatycznej MetaCortex, prywatnie haker o pseudonimie Neo. Akcja filmu rozpoczyna się gdy z głównym bohaterem kontaktuje się Morfeusz (Laurence Fishburne). Który przedstawia mu prawdę o otaczającym go świecie, okazuje się iż rzeczywistość w której żyje, to tylko rzeczywistość wirtualna, tak zwany MATRIX. Na początku XXI wieku ludzkość świętowała wynalezienie sztucznej inteligencji (SI) w niedługim czasie jednak inteligentne maszyny wyrwały się spod władzy ludzkiej i zwróciły się przeciwko swoim wynalazcom. Ludzie aby odciąć roboty od ich źródła energii – słońca, spowili niebo gęstym czarnym smogiem, jednak czyn ten okazał się brzemiennym w skutkach, gdyż maszyny jako zastępcze źródło energii wybrały ludzi !! Ludzie są “podłączeni” do matrixa który symuluje świat z końca XX wieku (w rzeczywistości jest około 2199 rok). Morfeusz uwalnia Neo i wraz z Trinity ( Carrie-Anne Moss) podejmują walkę o wolność ludzkości.
Największym plusem filmu są efekty specjalne, które zdają się być dopieszczone do granic możliwości, mamy tutaj przedewszystkim efektowny “bullet – time” i szereg innych wodotrysków. Mamy również bardzodobre kreacje aktorskie jak choćby Hugo Weaving w roli agenta Smitha, czy Laurence Fishburne jako Morfeusz. Niestety na tym zalety filmu się kończą, niemożna dziełu Wachowskich przyznać oryginalności, można się tu doszukać nawiązań do twórczości Lema, czy produkcji anime, w pewnym sensie można powiedzieć iż ma ono wiele wspólnego z produkcją Petera Weira - “Truman Show” w której głównemu bohaterowi, wydaje się iż z “naszym światem” jest coś nie tak.
Podsumowując “Matrix” nie jest filmem wybitnym ani również przełomowym. W moim odczuciu jest to przyzwoite kino rozrywkowe, z szeregiem spektakularnych walk i efektów specjalnych. Moja ocena 6/10 ot film jakich dzisiaj wiele.
P.s.
Zapraszam do komentowania na moim blogu.
"...film jakich dzisiaj wiele"
STARY!!! Ten film wyszedł w 1999 roku. Jeśli coś jest dobre to od razu zostaje "spapugowane" Tak było z Matrixem. Liczne filmy, reklamy ,itp. Ja oglądałem go wraz z premierą. Nie widziałem wcześniej lepszego kina w oparciu o idee podobne do twórczości Lema. Każdy ma swój gust - uszanować trzeba.
Wydaje mi sie że przesłanie zauważyłem, natomiast bardzo mi przeszkadzało że jest ono pod grubą, bardzo grubą, powłoką efekciarstwa.
Natomiast niezgodzesię że to co dobre jest odrazu spapugowane, uważam że to co popularne zostaje odrazu spapugowane, a popularności matrixowi nie można odmówić.
W każdym razie tak jak napisał Djadamus, Każdy ma swój gust - uszanować trzeba.
Ja też niezauważyłem przesłania gdy pierwszy raz oglądałem film tyle że miałem wtedy jakies 12 lat :/ Co do popularnosci filmu . Gdy zagościł on w polsce większość recenzji była taka jak twoja czyli patrzyli na efekty i oceniali film jako średniaka :( Po jakimś czasie pamiętam że coś się ruszyło i oceny filmu się poprawiły
Co z tym przesłaniem macie? W praktycznie każdym filmie jest jakieś przesłanie. I co z tego?
Matrix to zbiór kopii, w sumie to jest jedna wielka kopia kilkunastu innych produkcji. Szkoda. 4/10
Przesłanie, a przesłanie, to różnica m8 ;) Taa, Matrix to jedna wielka kopia. Nie chcę nawet spoglądać na Twoje filmy ocenione, bo jak takie głupoty wypisujesz, to musiałbym się przyczepić do jakiegoś filmu przez Ciebie ocenionego wyżej niż 4. Założę się, że każdy jest swoistym ewenementem w światowej kinematografii i w żadnym innym wcześniejszym filmie nie było nawet schematów przypominających schematy w tych filmach powyżej 4.
I jeszcze jedno. W filmach SCI-FI przesłanie to rzadkość. I powtarzam. Przesłanie, a przesłanie, to różnica.
pzdr
Truman show. Eee...
Hahaha!
A poważniej:
1 - Jeżeli matrix jest spadkobiercą "Truman Show", to jego twórcom należy się oscar w kategorii "remake".
2 - Dzieła czerpią myśli, motywy, inspiracje ze starszych dzieł, tworząc nową jakość. Tak rozwija się tzw kultura. Zapewne matrix też powstał jako częśc kultury.
3 - A dzieła, z których czerpie się najczęściej, nazywa się... klasycznymi?
4 - "film jakich dzisiaj wiele" - czy to samo można było powiedzieć w 1999? A jeżeli można tak powiedzieć dziś, to jest to właśnie potwierdzeniem "klasyczności" matrixa (patrz punkt 3).
Pozdrawiam
P.S.
Jakie dzisiejsze filmy dorównują matrixowi?
sorry ale autor to chyba hibernowal tych kilka lat:] recenzje pisze w stylu jakby film dopiero wszedl do kin, a niestety piszac recenzje dzis nalezy ujac ja w kontekst czasu w ktorym film powstal.
nie zgodze sie ze film jest odtworczy - jest zupelnie odwrotnie. film czeprie garsciami z oklepanych wzorcow wlaki z maszynami etc ale wskazcie mi chocby jeden film ktory nie czerpie absolutnie z niczego to zamilkne na wieki:]
w matrixie mamy i wspaniale efekty, i spojna (to najwazniejsze dla sci fi) historie, mamy niezla gre aktorska, znakomita muzyke, fantastyczne zdjecia, historia jest wartka, nie wieje nuda... slowem szukam niedoskonalosci i naprawde ciezko mi sie do czegos przyczepic:|
krytyka dla samej idei krytyki ze strony autora watku...
Ciesze się, że powoli, rozwija sie jakaś dyskusja. A najbardziej się ciesze i dziękuje Wam, że nie napisaliście posta (jakich wiele na FW) w stylu:
"Głupi jesteś nie znasz się"
I zacznę od tego, iż nie hibernowałem od premiery "matrixa", którego oglądałem, kilka tygodni po premierze, dlaczego więc ją napisałem dopiero teraz sam nie wiem, ostatnio widziałem ten film na DVD, i tak mnie jakoś natknęło.
Nigdzie nie pisałem, iż "matrix" jest spadkobiercą "Truman Show". pisałem że W PEWNYM SENSIE ma on cechy wspólne z "matrixem". Chciałem poprostu powiedzieć, że oglądając film, miałem nie jeden raz wrażenie, że to już było, takie małe deja vu.
A w trzecim punkcie Pana Wniebowziętego jest zawarte to o co mi głównie chodzi, a mianowicie, wymieniłem kilka źródeł, z których twórcy omawianego filmu według mnie czerpali pomysły, i to tym źródłom należy się, miano klasyki (a przynajmniej części), a nie matrixowi.
Pozdrawiam i zachęcam do dalszej dyskusji.
No widzisz ja rozumiem twoje wrazenia bo sam czesto odnosze jakies nieodparte wrazenia, po prostu film mnie czasem odpycha mimo ze pozornie ma wiecej zalet niz wad.
nie zgodze sie natomiast co do twojej ostatniej wypowiedzi. gdyby kazdy film staral sie czerpac tylko z energii kosmicznej to mielibysmy filmy trudne i raczej nieprzyjemne przecietnemu widzowi. chodzi o to aby film umial wziac to co mocno oklepane ale naswietlic w sposob zupelnie inny niz do tej pory.
a ciezko sie nie zgodzic ze matrix mial nowatorska forme. zawsze uzywam dla okreslenia tego typu filmow ambitnej kasowosci. bo mozna bylo to zrobic jak chociazby w niedawnym 'wanted' : poscig, efekty, poscig, strzelanka, strzelanka, koniec. ale wachowscy calkiem spojnie nakreslili historie ktora nie razi glupota, a jest okraszona wspanialymi efektami. nawet tam przeslanie jest, toz to czego chciec wiecej?:)
ja ogladajac matrixa odnioslem wrazenie przytlaczajacej wizji od ktorej nie ma ucieczki, bo w pewnym sensie rozgrywajacej sie w umyslach ludzi. i niby jest beznadziejna walka ze zlem ( tu juz nawet nie ma sensu wymieniac tysiecy filmow w ktorych to bylo), ale jednak tworcy unikali prostej siekanki, raczej postawili na rozwoj bohatera. ale za bardzo wchodze w szczegoly :)
"film jakich wiele" - bluźnierstwo!
Za 10-15 lat ktoś wejdzie na stronę poświęconą "Mrocznemu rycerzowi" i napisze : "film jakich wiele, nic szczególnego". Oczywiście, że wtedy taki będzie bo inni reżyserzy i producenci będą czerpać pomysły z tego o to arcydzieła do swoich produkcji. Podobnie było z "Matrixem" dobrze się sprzedał, ludzie go polubili i stał się, że tak powiem pewnym wzorem.
Co jak co ale w 1999 roku nie było "wielu takich filmów".
Czasu już minęło sporo odkąd oglądałam ten film i powiem tak:
na początku byłam pod wrażeniem całego filmu...efekty specjalne, tajemnicza fabuła, mroczny klimacik- coś na prawdę extra...
Jednak po każdym kolejnym obejrzeniu zapał opadał...ogląda się miło, ale właściwie oprócz efektów nie ma w nim nic co można nazwać wybitnym.
Oczywiście mówię o pierwszej części, reszta niestety jak to zawsze bywa wypada mizernie.
I to tyle obejrzeć warto , bo rzeczywiście jest to coś ciekawego i nowego, ale na pewno nic wybitnego :0)
No a co spodziewales sie ze to bedzie drugie zycie?:]
ja mam tylko jeden film do ktorego ile razy bym nie wrocil, zawsze mi sie podoba i nigdy nie zmienie oceny z dzisiatki... shawshank redemption:)
A matrix nie jest filmem ktory ma grac na emocjach stad obejrzenie raz, i ewentualnie od swieta powrot do filmu, w zupelnosci wyastarcza:)
Filmy z tajemniczą fabułą mają to do siebie, że tajemnicze są tylko za pierwszym razem i tak to wygląda, ciężko oczekiwać cudów. Co do Matrixa - wiadomo, największe wrażenie zrobił na mnie jak go pierwszy raz zobaczyłem, ale oglądałem go już dobrych kilka razy i wcale w moich oczach nie blednie, w dalszym ciągu bardzo go sobie cenię ;]
Ja tam wtórności w tym filmie nie widzę, wręcz przeciwnie. "Truman Show"? Wątpię żeby był dla nich inspiracją :P Jedyny film jaki mi się kojarzy to "Terminator" - maszyny wymknęły się człowiekowi spod kontroli i przejęły władzę nad światem. Nawet podobny gatunek oraz rozmach z jakim filmy te zostały zrobione, ale nie doszukiwałbym się tu kopiowania. Jeśli np. akcja filmu dzieje się na statku kosmicznym to nie znaczy że podróba "Star Wars", bez przesady.
No właśnie o tę niezmieniającą się ocenę chodzi... Im większa częstotliwość oglądania danego filmu, tym szybciej opadają emocje i spojrzenie jest bardziej obiektywne. Tak więc "Matrix" jest jednym z tych filmów , który w ostatecznym rozrachunku oceniam jako dobry i nic poza tym. Nie chcę tu nikomu dokuczyć , ani robić z siebie wielkiego eksperta, bo nim nie jestem :0) Ot tak wyrażam opinię przeciętnego kinomana:0)