Matrixa" traktuję jako dzieło osobne, w oderwaniu od pozostałych filmów. Robię to celowo z dwóch powodów. Po pierwsze, mam świadomość faktu, że obalenie teorii Neo-Mesjasza w kontekście dwóch pozostałych filmów, zwłaszcza w kontekście "Matrix: Rewolucje", nie ma sensu, wręcz jest niewykonalne. Po drugie, błędne odczytanie Neo jako Chrystusa w pierwszej części miało miejsce na długo przed powstaniem kontynuacji.
"Matrix" garściami czerpie z "Bohatera o tysiącu twarzy" Josepha Campbella* oraz "The Writer's Journey: Mysthic Structure for Writers" Christophera Voglera. Campbell w swojej pracy przedstawia pewien schemat fabularny oraz pewne archetypy charakterystyczne dla większości mitów. W dużym skrócie wygląda to tak: Poznajemy bohatera w swoim naturalnym środowisku, gdzie prędzej czy później dostaje wezwanie do podróży. Bohater ucieka od swojego przeznaczenia do momentu spotkania ze mędrcem, który poddaje go próbom i pomaga uwierzyć w swoją misję. Potem bohater trafia do jaskini, gdzie stoczy ostateczną bitwę, zdobędzie nagrodę i zmieniony przez doświadczenie, wróci do swojego świata, żeby nieść mu dobro. "Matrix" idealnie się wpisuje w ten fabularny schemat. Thomas Anderson prowadzi zwyczajne, nudne ludzkie życie do momentu spotkania Trinity, która pokazuje mu prawdziwy świat, pozwalając się uwolnić z "Matrixa". Neo jest wybrańcem, który ma zakończyć wojnę ludzi z maszynami, niestety on sam w to nie wierzy. Dopiero, kiedy jego mistrz - Morfeusz potrzebuje pomocy, Neo uświadamia sobie, kim naprawdę jest i pokonuje Agentów.
Być może teoria Campbella sprawdza się w przypadku większości mitów, natomiast nie sprawdza się ona w przypadku historii Jezusa Chrystusa. W Ewangeliach nie ma żadnej wzmianki, jakoby Jezus uciekał przed swoim przeznaczeniem. Nie spotyka On również na swojej drodze mędrca. On sam jest mędrcem i On sam naucza niepewnych i niedowierzających w swoje możliwości apostołów. To raczej św. Piotr bardziej wpisuje się w "Bohatera o tysiącu twarzy" niż Jezus. Był skromnym rybakiem, który raczej nie wierzył, że będzie w stanie dokonać wielkich rzeczy, zaparł się trzykrotnie swojego Mistrza, po czym uwierzył i natchniony przez Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy wygłosił płomienne kazanie, po którym nawróciło się kilka tysięcy ludzi.
Nie mam zamiaru przyrównywać Neo do Świętego Piotra. Wskazuję tylko jeden z błędów popełnianych masowo przez krytyków literackich i filmowych, którzy twierdzą, że historia Jezusa wpisuje się w schemat monomitu Campbella. Skoro schemat fabularny "Bohatera o tysiącu twarzy" nie opowiada historii Chrystusa, to również "Matrix" będący filmowym ucieleśnieniem teorii Campbella nie może tej historii opowiadać.
Przyjrzę się teraz poszczególnym etapom Podróży, którą przechodzi Neo i porównam je do życia Chrystusa . Zacznę od wezwania do podróży. Główny bohater nie pasuje do swojego świata. Szuka czegoś więcej, odpowiedzi na nurtujące go pytanie: "Czym jest Matrix?". Z pomocą i wezwaniem do podróży przychodzi mu Trinity (Trójca - w domyśle Święta) z propozycją pokazania prawdziwego świata. W tym momencie występuje pierwszy zgrzyt w teorii Neo-Mesjasza. A właściwie pierwsze dwa zgrzyty. Każdy, kto miał kiedykolwiek styczność z teologią katolicką, czy z teologią największych protestanckich denominacji, wie, że na Trójcę Świętą, która jest reprezentowana przez postać Trinity, składają się trzy osoby boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Wiadomo też, że Mesjasz jest Synem Bożym. Czyli, jeżeli przyjąć, że Neo faktycznie jest filmowym Mesjaszem, to jest On wezwany do podróży pośrednio przez samego siebie, co wydaje się być paradoksem. Poza tym, w Biblii Jezus nie szuka odpowiedzi na żadne pytania. On daje odpowiedzi i On jest odpowiedzią.
Drogę do wyjścia, do prawdziwego świata pokazuje głównemu bohaterowi Morfeusz, który w "Matrixie" pełni funkcję mędrca. Oferuje on Neo pokazanie prawdy o otaczającym go świecie. Scena rozmowy Neo z Morfeuszem i wydostania się głównego bohatera z Matrixa często kojarzy się z biblijnym chrztem nad Jordanem, od którego zaczęła się misyjna działalność Jezusa Chrystusa. Nic bardziej mylnego. W Ewangelii Jana można znaleźć taki oto fragment: Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. (Jn 3:5-6 Biblia Tysiąclecia). Chrzest według Biblii polega na narodzeniu z Ducha - czyli zmianie sposobu myślenia, patrzenia na świat oraz z wody, czyli symbolicznym akcie obmycia. O narodzeniu z Ducha głównego bohatera można mówić dopiero pod koniec filmu, nie w scenie uwalniania Neo z Matrixa. Ciecz, którą jest wypełniony zbiornik w którym pływa Neo, na pewno nie jest wodą, więc drugi warunek biblijnego chrztu również nie został spełniony. Jeśli uznać, że wspomniana scena jest chrztem głównego bohatera, to w takim razie Morfeuszowi trzeba przypisać rolę Jana Chrzeciciela. Tutaj pojawia się kolejny zgrzyt. Morfeusz całe życie poszukiwał Wybrańca, podczas gdy Jan Chrzciciel nie poszukiwał Mesjasza, tylko ogłaszał Jego przyjście. Mesjasz sam przyszedł nad Jordan aby się ochrzcić. Rola Jana Chrzciciela w Ewangeliach kończy się na chrzcie Jezusa. Morfeusz natomiast przez cały film pełni znaczącą rolę.
Kolejnym etapem jest poddanie przez mędrca próbom. Ta część filmu w ogóle nie pasuje do wizerunku Neo jako Mesjasza. Nie ma w Ewangeliach żadnego epizodu, który mógłbym odnieść do tej części filmu. Jezus nie miał swojego mędrca, jak już wspomniałem, On sam był mędrcem i to On poddawał swoich uczniów próbom.
Bohater wchodzi do jaskini. Neo i Morfeusz, zdradzeni przez swojego towarzysza wpadają w pułapkę zastawioną przez Agentów, a Morfeusz zostaje pojmany. Problem w tym, że w Biblii to Jezus zostaje zdradzony przez jednego ze swoich uczniów. Na dodatek, jest świadom tej zdrady i godzi się na nią, aby wypełnić swoją misję. Jednak ani Neo ani Morfeusz nie wiedzieli o zdradzie. Jeśli odnieść Ewangelie do teorii monomitu, to jaskinią byłaby Męka Pańska zakończona zmartwychwstaniem. Również w "Matrixie" pojawia się zmartwychwstanie, z tym, że jest ono niezgodne z biblijną rezurekcją. Każde dziecko wie, że Chrystus powstał z martwych po trzech dniach, a wcześniej został złożony do grobu. W filmie Wachowskich Neo zostaje wskrzeszony od razu po śmierci przez siłę miłości i wiarę Trinity. W tradycji żydowskiej człowieka uznawano za zmarłego trzy dni po ustaniu funkcji życiowych. Wierzono, że do trzech dni człowiek może powstać z martwych. Jeśli więc spojrzeć przez ten pryzmat, na dobrą sprawę Neo nawet nie był martwy, gdyż nie minął wspomniany okres trzech dni.
Bohater zmieniony przez doświadczenie powraca do domu. Ten element podróży w "Matrixie" sprowadza się do końcowego monologu, więc nie ma tu co analizować.
Każdy etap podróży, którą przechodzi Neo, mniej lub bardziej nie pasuje do jego wizerunku, jako Mesjasza. Również inne wątki filmu Wachowskich dyskwalifikują Neo jako uosobienie Chrystusa. Wachowscy w swoim filmie umieścili wątek romantyczny. Nic dziwnego, w każdym filmie wymierzonym do szerokiej publiczności musi się taki wątek znaleźć. Problem w tym, że Jezus Chrystus był celibatariuszem, podobnie jak większość apostołów. Tylko o św. Piotrze wiadomo, że miał żonę.
Wizerunek Neo-Mesjasza psuje również fakt, że mentor głównego bohatera nazywa się Morfeusz. Dlaczego mistrzem Mesjasza miałby być grecki bóg marzeń sennych? Jest to całkowicie sprzeczne z Dekalogiem, który mówi: Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą, (Pwt 5:7-9 Biblia Tysiąclecia). Jak więc Mesjasz mógłby służyć innemu bogu?
Jeśli wziąć pod uwagę wydarzenia jakie miały miejsce w filmie i w Biblii, część z nich się zgadza. W obu dziełach mamy śmierć i zmartwychwstanie. Jednak jeśli spojrzeć głębiej, niestety, nie pokrywają się one ze sobą. Chrystus został wydany na ukrzyżowanie przez lud Izraela, który jeszcze kilka dni wcześniej witał go palmami podczas wjazdu do Jerozolimy. Śmierć na krzyżu w czasach biblijnych była najbardziej haniebną formą śmierci. Natomiast Neo został zabity w heroicznej walce z Agentem - istotą, której nikt wcześniej nie pokonał. Krótko mówiąc Neo zginął śmiercią chwalebną. To, jaką śmiercią zginie Mesjasz jest jednym z najważniejszych elementów Biblii i wiary chrześcijańskiej. Film Wachowskich w ogóle o tym nie wspomina.
Traktowanie Neo jako Mesjasza jest ze strony krytyków filmowych bardzo dużą nadinterpretacją. Moim zdaniem wynika ona z nieznajomości religii chrześcijańskiej i Biblii jako jej podstawy. Nadinterpretacja jest też spowodowana w dużej mierze błędnym przeświadczeniem, że historię życia Jezusa Chrystusa można włożyć w Campbellowską teorię monomitu, o którą "Matrix" jest oparty. Film Wachowskich można interpretować pod wieloma kątami, np. pod kątem baśni, buddyzmu czy gnozy. Fakt wymieszania ze sobą tylu różnych filozofii i teologii sprawia, że każda z nich staje się trochę mniej czytelna, a różnice między nimi zacierają się, co w przypadku dokładnej analizy za pomocą klucza chrześcijańskiego sprawia, że nie można z czystym sumieniem przypisać żadnej z postaci "Matrixa" biblijnej roli.
Zachowanie jak Adolfa Hitlera w tym filmie: https://www.youtube.com/watch?v=HHzjEbgwut8 w 20 minucie i 35 minucie i 59 minucie i 1 godzinie 12 minucie mówiąc o mstrojnym6 względem jego polityce obronnej Matrixa.
Z JEDNEJ STRONY PISZESZ TAKIE FENOMENALNE I INTELIGENTNE TEKSTY, Z DRUGIEJ STRONY SNUJESZ WYWODY JAK GIMNAZJALISTA.
Z JEDNEJ STRONY PISZESZ, ŻE NIE BĘDZIESZ MI ODPISYWAŁ, CO ZRESZTĄ NAPISAŁEŚ U SIEBIE W OPISIE NA PROFILU, Z DRUGIEJ ZAŚ MI ODPISUJESZ. KURIOZUM.
Jesteśmy przeciwnikami w dyskursie, a nie wrogami, z jednej strony potwierdzasz inspiracje wACHOWSKICH cMPBELLEM, Z DRUGIEJ ODBIERASZ mATRIXOWI INNYCH INNYCH inspiracji. I piszesz o jakiś kuriozalnych inpiracach niby Matrixem.
Czy ja odbieram inspiracji? Odbieram mu tych niby kopii i bezczelnych zżynek. Nikt mi nie wmówi że Matrix jest plagiatem bo ludzie przechodzą przez ulicę, protagonista ma 5 palców u ręki czy korzysta z określonych pozycji adekwatnych dla danej sztuki walki.
A kto niby miałby sie wzorować na Matrix? I jaki wkład do kinematografii wniósł Matrix? Jakimi nowościami zaskoczył nas ten film poza tymi dziwnymi przyspieszeniami i obracaniem kamerą? Jean–Luc Godard powiedział: "nie chodzi o to, co skądś zabierasz – chodzi o to, gdzie zabierasz". I tym stwierdzeniem idzie podsumować Matrixa. Oczywiście nie wolno popierać kopiowanie całych dzieł i podpisywanie się pod taką kopią własnym nazwiskiem. Ale Matrix jest to świetny zbiór tego co się działo na przestrzeni lat. Tych wszystkich rzeczy, które się ludziom przez kilka/naście lat spodobało. Dlatego jest to taki dobry film i przyciągnął mnóstwo widzów. Czy jest to plagiat? Nie sądzę. Inspiracji w tym filmie widać mnóstwo, ale jeśli mamy go posądzać o plagiat to może zacznijmy też stwierdzać, że każdy film, w którym np ktoś przechodzi przez przejście dla pieszych też "popełnia plagiat". Przecież ktoś, gdzieś, kiedyś już przechodził przez pasy. Btw najśmieszniejesze dla mnie są te niby "plagiatowe" uderzenia/wykopy w danym sporcie, np karate itp. Rozumiem, że zerżnięcie całej choreografii może razić ale pojedyncze uderzenie czy wykop... dajcie spokój. Swoją droga udowodniłem ci cały szereg inspiracji i zapożyczeń którymi wzorowali się Wachowscy, co łatwo udowodniłem. Co wy chcieliście udowodnić innym zakładając te głupie tematy na forach różnych filmów i oskarżając innych autorów o okradanie Matrixa z pomysłów?
Temat dotyczy koncepcji mesjańskich, toteż nawołuję o zaprzestanie off-topicowania.
OK Thomas Anderson jest alegoria Mesjasza podobnie jak Superman i James Bond w filmie Moonraker. Również, apeluję o zaprzestanie off -topicowania i wpisywania up. i zbytecznego podbijania nudnego tematu jak widać którego nikt poza mną nie interesuje.
cyt: "Odbieram mu tych niby kopii i bezczelnych zżynek. Nikt mi nie wmówi że Matrix jest plagiatem bo ludzie przechodzą przez ulicę, protagonista ma 5 palców u ręki czy korzysta z określonych pozycji adekwatnych dla danej sztuki walki."
http://www.filmweb.pl/film/Matrix-1999-628/discussion/Czemu+Matrix+jest+tak+wybi tny,2462045#post_12410102
Oj, ale jesteśmy dwulicowi. A "Ucieczka Logana", "Cyber Vengeance" (Więzienie umysłów), Batman the animated series "What is Reality" i Batman the animated series: Perchance to dream"? To jest PLAGIAT scenariusza!!!
A które dokładnie elementy kopiuje z Batmana? Cyberprzestrzeń została przecież wymyślona dużo lat wcześniej?
Mnóstwo zapożyczeń. Ślepy jesteś? What is reality? i Matrix 2 walki klonów plus furtki programisty. Matrix1 cały film zerżnięty.
Ustosunkuj się do swojego opisu i mi nie odpisuj. Zrobiłem print-screen. Nic nie ucieknie.
Czyli miałem rację, że Wachowscy, skopiowali film "Ucieczka Logana" (1976) Logan's Run. Logan tez nie był Mesjaszem. Muszę to skopiować na forum ucieczki Logana.
Mesjaszem nie byli również Max Rockatansky i Theodore Faron. Argumentacja bez sensu.
chodzi mi o warstwę scenariuszową, z tą różnicą, że w Ucieczce Logana nie było cyberprzestrzeni lecz miasto zamknięte pod kopułą.
Wiesz co, nie zrozum mnie źle, bo dużo pracy w to włożyłeś, ale po co pisać rzeczy oczywiste? Neo nie jest Mesjaszem bo jest to wyraźnie dalej powiedziane. Okazuje się że ta cała historia z wybrańcem to ściema.
To nie jest film o religii, to cyberpunk.
chodzi o technologię, ducha w maszynie i człowieka w maszynie.
Cykl jest całością, jak można nie brać pod uwagę dalszych części?
Jaka rola biblijna?
Jasne są tutaj nawiązania, symbolika, itd ale to przecież tylko zabawa konwencją. Np Neo - Jezus tworzy wirusa-Smitha -Szatana a Architekt - Bóg co jakiś czas wybija problem ludzki. Itd
"Cykl jest całością, jak można nie brać pod uwagę dalszych części?"
Nie biorę ich pod uwagę jedynie w tym temacie, ponieważ pamiętam, że odczytywanie roli Neo jako Mesjasza następowało długo przed premierą kontynuacji.
A faktycznie, sorka.
Ale też bez przesady.
Ja oglądałem pierwszą część zanim wyszły sequele`i nigdy aż tak daleko w filozofowaniu na ten temat nie zaszedłem. Ot, Neo okazał się Wybrańcem, skopał tyłki i był cool :)
Cieszę się niezmiernie. Pisane analizy są autorstwa najczęściej fanatyków koncepcji mesjańskich czy gnostycyzmu, można zastanawiać się nad głębszym sensem przedstawionej historii ale nie trzeba, jeśli szuka się głównie rozrywki. Wachowscy sami potwierdzili inspiracje m.in jaskinią platona, koncepcjami mesjańskimi.
W samym filmie pojawia się także odniesienie do "Symulakry i symulacji" Jeana Baudrillarda -
http://s26.postimg.org/ye53nqypj/The_Matrix_1999_1080p_High_Code_Public_Hash_mkv _0.jpg
No tak, ale trochę co innego inspiracja a tworzenie "wielkiej filozofii".
Hmm, to jest chyba jeden z powodów dla których pierwsza cześć zrobiła furorę a pozostałe są nielubiane.
Ludzie widzieli co chcieli zobaczyć - religię, duchowość, Biblię,itd - a okazało się że to opowieść o człowieczeństwie. I już nie było tak fajnie.
Trochę to smutne.
Kontynuacje wcale nie mają tak mało treści jakby się mogło wydawać.
http://wylfing.net/essays/matrix_reloaded_pl.html