Matrix

The Matrix
1999
7,6 859 tys. ocen
7,6 10 1 858736
8,0 76 krytyków
Matrix
powrót do forum filmu Matrix

"Matrix", dość przełomowe "dzieło" kinomatografi ale jaki jest sens w tej przypowiastce?
O ile rozumiem, grupa ludzi żyjąca po za systemem w totalnym syfie, podłącza się do niego i próbuje odłączyć resztę nieświadomych faktu w czym, żyją. Nieświadomość, pozwala im jakoś sobie radzić z utrudnieniami a ostatecznie ta iluzja nie jest taka zła. Idąc dalej, grupa tych geniuszy zła, wbija się do "Matrixa" i wyciąga z niego nierozumiejących do końca w czym, rzecz fanatyków. To trochę przypomina samobójcze akcję "islamistów". Tak więc, skaczą, latają, masa zabawy i dramatów. Walczą z korporacjami nieradzącymi sobie z zrównoważeniem realiów "Matrixa". Skoro wiedzą co jest nie tak a u podstaw zapewne leży bolączka niemal wszystkich ludzi, potrzeba zrozumienia, miłości, stałości w tej sferze. To mogli zwyczajnie współpracować z systemem i wprowadzić zmiany tak by na każdej warstwie, społecznej, fundament był zachowany. Sam "Matrix" i jego istnienie z kolei to zapomnienie ludzi o tym fundamencie, tworząc inteligentne maszyny, obserwujące ich i uczące się, zapomnieli o tym, ze kluczem do świadomości i życia jest rozum. Uprzedmiotowili maszyny, które mimo innej formy i materiałów z jakich powstały, również stały się istotami czującymi. Dziećmi ludzi, którzy je stworzyli, uświadomienie było wynikiem niesprawiedliwości a autonomiczna inteligencja ucząca się od wypalonych zatraconych ludzi nie mogła w pełni rozumieć ani swoich potrzeb ani potrzeb ludzi. Najpotężniejsze maszyny, stworzyły "matrix", nie po to by przeżyć kosztem ludzi, im na dobrą sprawę było obojętnie. Po syfie jaki zrobili ludzie z planetą, walcząc zamiast uszanować "inteligencję" i uczucia. Maszyny z szacunku do ich twórców, przodków. podarowały ludzkości "Matrix" a, że "Eden" nie wyszedł to oczywiste, nie chodziło o udogodnienia chodziło o uczucia. Maszyny mimo badań nad człowiekiem nie mogły tego zrozumieć ograniczone tym co pozwolono im poznać, ograniczone budową i funkcjami, pozbawione ciał i głębszych doświadczeń.
Sam "Matrix" to bzdura a rebelianci to tylko część eksperymentu by zrozumieć ludzi i ich potrzeby a, że ludzie lubią wojenki to się chowali. Jak pomóc komuś kto ciągle ucieka? Być może agenci zjawiający się u Pana "Andersona" w pracy gdyż zauważyli jego potencjał i chcieli zaoferować mu lepszą robotę. Czemu to odszczepieńcy znaleźli go pierwsi? Bo na nich zarabiał, można powiedzieć, ze tworzył swój własny "matrix" wewnątrz właściwego i nim handlował. Półświadek zabrał go więc do "Syjonu" by dał im więcej a oni nie będą musieli za to płacić, bo w realnym "Świecie", jest bida. Heh, to wszystko było niepotrzebne, bo świat rebeliantów był mniej prawdziwy od "Matrixa", to był nowy "matrix", szarej strefy, karna kolonia i obóz szkoleniowy. Agenci mieli obserwować wybrane jednostki, uczyć się i sprawdzać jak będą sobie radzić bez nadzoru ale co robi radiowóz gdy ktoś na jego widok ucieka? Rusza za uciekinierem, gdy walczy zamiast porozmawiać to nadzorcą się broni, nie zawsze wiadomo, że to zależy od napastnika. Swoisty dualizm i problemy ze zrozumieniem. Nowe "pokolenie" szkodzi, ciągła pogoń za rozwojem, ciągła akcja a sami nie wiedzą dokąd pędzą, czego tak naprawdę szukają. No cóż, fajnie by było gdyby wszyscy wiedzieli i szanowali. Być może maszyny planowały odejść a wybrani "rebelianci", nie zrozumieli swojej roli? Być może zmarnowali szansę wszystkich na ożywienie ziemi? To rozkmina na czwartą część, której nie będzie bo Wachowscy zatracili fundament człowieczeństwa "Jamesa G. Kiernana, "Responsibility in Sexual Perversion".
Teraz wiecie, dlaczego za całym teatrem stoją "Katole"...