i tak obejrzę go ponownie, kiedy tylko pojawi się w telewizji (a na to nie przyjdzie nam pewnie długo czekać, ostatnio "Matriksa" puszczają raz na pół roku). To jeden z tych filmów, który wprowadził do kina coś nowego (takie założenie miał też chyba Avatar, skończyłi się na efektach specjalnych górujących nad fabułą, ale to nie to forum), który nie znudzi się chyba nigdy. Pierwszy raz obejrzałem go w wieku 10 lat i pamiętam jak byłem nieprawdopodobnie zachwycony. Moim zdaniem, takie produkcje jak ta powinny znaleźć się wiele wyżej (186 miejsce to nie hańba, ale przed Matrixem jest moim zdaniem wiele dużo gorszych tytułów, jak na przykład niesłużnie nagrodzony Oscarami średniak - Jak zostać królem, czy pierwsza część "Władcy Pierścieni"), gdzieś w pobliżu Nolanowskiej "Incepcji", chociażby dlatego, że - cytując recenzenta:
"Kiedy za 100 lat ktoś będzie robił ranking najważniejszych filmów XX wieku na pewno znajdzie się w nim "Matrix" braci Wachowskich"
Najgorsze są jednak chore dzieci, wystawiające Matrixowi jedynkę za "słabe efekty specjalne", ale cóż poradzić. :)