że ten film ma tak niską ocenę. Uważam, że oceniając film trzeba brać pod uwagę rodzaj gatunku w jakim się zawiera. Jeżeli ktoś pokaże mi równie dobry film z przed 2000r. z rodzaju akcja - science fiction, który zawiera tak niesamowitą fabułę i efekty specjalne jak w Matrix-ie to będę pod duży wrażeniem. Jedyny film z jakim mogę porównać Matrix'a to Avatar.
W obu filmach reżyser zabiera widza do nowego świata, w którym go wciąga i widz nie ma ochoty go opuszczać. Jest tylko jedno ale. Matrix powstał 10lat wcześniej i to należy docenić.
Myślę, że błędem jest podchodzenie do oceny jak do świętości. Wielu fanom (i antyfanom) przeróżnych filmów wydaje się, że jeśli ulubiony film w jakimś rankingu zajmuje nie dość wysokie - wg. nich - miejsce to jest to profanacja i zamach na zdrowy rozum.
Tymczasem Filmweb nie jest portalem tylko i wyłącznie dla dyplomowanych krytyków, ale dla absolutnie wszystkich. Zawarty mechanizm porównywania ocen jest naprawdę znakomity, moim zdaniem, a przynajmniej w moim przypadku zadziwiająco trafnie udaje mu się ocenić wartość danego filmu z punktu widzenia mojego gustu. I jedną z najgorszych rzeczy jakie można zrobić to zacząć oszukiwać samego siebie i wystawiać oceny "na przekór hejterom" czy "na przekór fanom".
Bardzo często czytając wypowiedzi pod różnymi filmami widzę opinię o rzekomym zalewie "gimbusów" czyli osób niedojrzałych - pewnie w czyimś mniemaniu - tudzież "pokemonów" itd., które to śmią wystawić ocenę niższą niż co najmniej 9/10. Ale kto powiedział, że nie wolno? Czy to sprawi, że MNIE się ten film będzie mniej podobał niż do tej pory? Nie. Oczywiście kolejnym etapem w takiej dyskusji jest eskalacja emocji, najczęściej negatywnych i robi się bagno. Kiedy widzę takie bagno zaczynam intensywnie korzystać z przycisku "zgłoś nadużycie" i na szczęście moderatorzy działają na Filmwebie bardzo sprawnie.
Warto pamiętać jedną podstawową rzecz: KAŻDY ma prawo do SWOJEGO gustu i ma prawo to wyrażać, nawet jeśli moje zdanie na temat jakiegoś filmu jest zupełnie przeciwne.
A co do Matriksa: pierwsza część genialna, o kolejnych dwóch staram się zapomnieć, że zostały popełnione :-) .
Bardzo trafna uwaga i szczerze to tym postem chciałem się tylko wyżalić, ponieważ nie mam zamiaru się kłócić z ludźmi na temat wystawienia oceny przy każdym filmie ;) Jedyna rzecz której nie mogę zrozumieć to dlaczego ludzie na przekór innym nie oglądając filmu lub go nie pojmując i wyłączając po 20 minutach wchodzą na konto i jeb 1/10. Ale cóż nic na to nie poradzimy.
A co do Matrix'a zdecydowanie 2 pozostałe części mogły być dużo lepsze. Tam z ciekawej fabuły film przeradza się w bezmyślną "nawalankę". Ale mimo tego warto je obejrzeć nawet dla samych efektów specjalnych, bo pamiętam jak pierwszy raz oglądnąłem Rewolucje to byłem w wielkim szoku i pełen podziwu ;)
"Jedyna rzecz której nie mogę zrozumieć to dlaczego ludzie na przekór innym nie oglądając filmu lub go nie pojmując i wyłączając po 20 minutach wchodzą na konto i jeb 1/10. Ale cóż nic na to nie poradzimy."
Jeśli ktoś rzeczywiście wystawia ocenę nawet nie próbując obejrzeć filmu to jest to bez sensu, ale to chyba podpada pod przekorę i charakter człowieka, po prostu. Zwykle jeśli wiem, że film może mi zupełnie nie podejść (są takie, że widać już po tytule, np. "Atak mega karaczanów" to nie jest moje kino ;) ) to zaznaczam opcję, że mnie nie interesuje. Czasem jednak podchodzę do podobnych filmów (chyba jakaś forma intelektualnego sadomasochizmu, a może po prostu z nudy?) i często kończy się właśnie na kilkunastu minutach i przeważnie niskiej ocenie. Jak wspomniałem w pierwszym poście: oceniam dla siebie i chcę, żeby system wiedział czego nie ma mi polecać. A wychodzę z założenia, że nie muszę oglądać słabego filmu do końca, żeby mnie czymś pozytywnie zaskoczył, tak jak nie czytam do końca książek, które przed końcem lektury zdążyły mnie zniechęcić. Czas jednak jest cenny :). I to się w zadziwiającej mierze sprawdza, ale - jak jeszcze raz podkreślę - nie oceniam czegoś, czego nawet nie próbowałem obejrzeć.
Przykład słabego filmu, który próbowałem obejrzeć ostatnio, a przed którym system ocen mnie ostrzegał: "Poznaj moich Spartan". Teoretycznie 9% zainteresowania i fakt, dla mnie film 1/10 :). Kilkanaście minut walczyłem, ale ileż można się katować. To samo wczoraj: "Władca życzeń 4" (z nudów, przed snem). 13% i moja ocena 1/10. Ale pokazuje to też, że komputer tylko sugeruje mi wartość filmu, w dalszym ciągu ja wystawiam ostateczną ocenę i bywa, że mocno koryguję wskazania. Ale jak na chwilę obecną po ocenie iluś tam setek filmów takie korekty zdarzają się coraz rzadziej i są coraz mniejsze, tak więc działa to nieźle w moim przypadku. Najwidoczniej też duża część ludzi ocenia jednak na podobnych zasadach co ja, bo gdyby większość była przekorna system nie miałby sensu, a jego oceny żadnej wartości. Odnosiłby się do bezużytecznych danych.
"A co do Matrix'a zdecydowanie 2 pozostałe części mogły być dużo lepsze. Tam z ciekawej fabuły film przeradza się w bezmyślną "nawalankę". Ale mimo tego warto je obejrzeć nawet dla samych efektów specjalnych, bo pamiętam jak pierwszy raz oglądnąłem Rewolucje to byłem w wielkim szoku i pełen podziwu ;)"
Jest teraz niezła promocja w dużych sklepach z multimediami (MM, Saturn, Media Expert, Empik), że przy zakupie dwóch filmów na Blu-ray każdy w cenie 49,90. Dobra okazja dla kinomaniaków, żeby podreperować stan półek, bo jest z czego wybrać. I przy tej właśnie okazji mogłem kupić dwupak M2 i M3 za stówkę, ale w ostatniej chwili wcisnąłem rękę z powrotem do kieszeni, bo przed oczami stanęły mi sceny techno orgietki w jaskini, love scenki Neo i Tri, wątek love perypetii Morfeusza i Niobe oraz walki Neo z hordami Smithów. Nie zniósłbym tego po raz drugi :(, a od premiery minęło przecież kilka lat. Ewidentnie coś się wtedy Wachowskim pomieszało.
Ale tak jak mówisz: efekty w obu częściach rzeczywiście stały na bardzo wysokim poziomie :).
"Zwykle jeśli wiem, że film może mi zupełnie nie podejść (są takie, że widać już po tytule, np. "Atak mega karaczanów" to nie jest moje kino ;) ) to zaznaczam opcję, że mnie nie interesuje. Czasem jednak podchodzę do podobnych filmów (chyba jakaś forma intelektualnego sadomasochizmu, a może po prostu z nudy?) i często kończy się właśnie na kilkunastu minutach i przeważnie niskiej ocenie."
Mam dokładnie to samo tylko jeżeli film mnie nie wciągnie to po prostu wyłączam i nie oceniam ponieważ wiem, że innym film może się podobać i nie chcę im psuć średniej oceny, a jeżeli nieraz się zmuszę do doglądania takiego filmu to jest to film na poziomie średnio 5/10. Pamięć filmową mam dość dobrą dlatego będę wiedział, żeby nie podejmować kolejnych prób z tym samym filmem który mi nie przypadł do gustu.
"Przykład słabego filmu, który próbowałem obejrzeć ostatnio, a przed którym system ocen mnie ostrzegał: "Poznaj moich Spartan". Teoretycznie 9% zainteresowania i fakt, dla mnie film 1/10 :). Kilkanaście minut walczyłem, ale ileż można się katować."
I w tym momencie nasze gusta się zupełnie rozbiegają ;) Żeby ten film się podobał po prostu trzeba lubić filmy z serii parodii, a przede wszystkim obejrzeć "300", który był doskonałym filmem o Spartanach. Natomiast "Poznaj..." wytyka wszystkie jego dwuznaczne i nieraz niezrozumiałe sceny oraz celebrytów z pierwszych okładek tamtego okresu ;) Wiadomo, że parodie nigdy nie będą ambitnymi filmami natomiast można je obejrzeć w gronie znajomych i się pośmiać ;D
Po ponad 10 latach od premiery dalej oglądam ten film z zapartym tchem.. Ma klimat, świetną oprawę muzyczną, opowiada surrealistyczną historie i jest bardzo przekonujący. Tego oczekuje od filmów science fiction.
Odnośnie ocen. Nie oceniam kiepskich (z mojego punktu widzenia) filmów. Jeśli mijają się z moją estetyką czy poczuciem humoru to nie zaniżam z tego powodu średniej. Niestety mam tą przypadłość,że muszę obejrzeć film do końca nawet kiedy jest totalnym dnem.. ;(
pozdrawiam :)